Amerykańskie czołgi wbiły się w serce Bagdadu. Telewizje pokazują pojazdy przejeżdżające przez centrum stolicy. W pobliżu znajduje się hotel Palestyna, w którym mieszkają zagraniczni dziennikarze. Na ulicach jest niewielu przechodniów. Część Irakijczyków obserwuje Amerykanów z okien swoich domów. Na ulicach nie jest jednak spokojnie. Na jednej z ulic usłyszeliśmy strzelaninę - opowiadała naszym reporterom Lena Jonczewa z bułgarskiej telewizji. Razem z dwoma portugalskimi dziennikarzami zaczęli filmować zamieszki. Nagle siłą wyciągnięto ich z samochodu: Kiedy wyciągnęli nas z samochodu, natychmiast zebrał się tłum. Zaczęli nas bić. Kiedy nas bili, dwóch mężczyzn z kałasznikowami chciało nas zastrzelić. Bardzo blisko znajduje się posterunek policji. Trzech ludzi stamtąd, trzech irackich policjantów nas uratowało. Wyciągnęli nas z tłumu i ukryli. Na zewnątrz trwała strzelanina między Irakijczykami - mówi Jonczewa. Dziennikarze stracili kamery, paszporty i pieniądze. To zdarzenie pokazuje, że jeżeli Amerykanie nie wprowadzą więcej wojska do stolicy, w mieście będzie coraz więcej rabunków i samosądów.