Czy powinniśmy stosować dziwaczne "eufemizmy" w imię nienazywania rzeczy po imieniu? Teoretycznie to indywidualna decyzja każdego z nas. Jeśli jednak chcesz pracować za granicą, powinieneś zdawać sobie sprawę, że konsekwencje wyłamania się z politycznie poprawnych norm mogą być dotkliwe. Poprawność po brytyjsku Na europejskiej mapie poprawności politycznej szczególne miejsce zajmują Wyspy Brytyjskie. Wybierając się do UK, czy to w celach turystycznych, czy też zawodowych, warto pamiętać, że Anglicy i Szkoci niemal na każdym kroku zabiegają o to, by kogoś nie urazić - szczególnie muzułmanów czy gejów. Przybywający na Wyspy Polacy, nieobeznani ze specyfiką brytyjskiej wrażliwości, mogą łatwo "palnąć gafę" - choćby opowiadając kolegom z pracy dowcip wyśmiewający grupę społeczną, będącą pod ochroną zasad politycznej cenzury. Nie wszyscy Brytyjczycy wpisują się w ten schemat. W Anglii działa nawet "Kampania przeciwko poprawności politycznej" (Campaign Against Political Correctness), której celem jest walka z przesadnym przymilaniem się mniejszościom społecznym. Zakazane słowa Absurdalne incydenty związane z "politpoprawnością" można wyliczać niemal w nieskończoność. Przykładowo, w szkockich placówkach służby zdrowia wprowadzono swego czasu zakaz spożywania posiłku przez pracowników w czasie muzułmańskiego ramadanu. Był to szczególny ukłon wobec wyznawców Mahometa, ale jednocześnie duża niedogodność dla przedstawicieli innych wierzeń czy też ateistów. Zwolennicy cenzury głośno protestowali także przeciwko powszechnie używanemu słowu "brainstorming", oznaczającemu burzę mózgów. Obawiali się bowiem, że "burza mózgów" może urażać epileptyków. Jedną z płaszczyzn brytyjskiej nowomowy jest szczególna grzeczność względem mniejszości seksualnych. Polacy podejmujący pracę w Anglii powinni pamiętać, że bardzo dużą wagę w wielu angielskich firmach przywiązuje się do ostrożnego wypowiadania się na temat homoseksualistów. Dominuje określanie takich osób mianem "kochających inaczej", z jednoczesnym unikaniem jak ognia słów takich, jak choćby "pederasta" czy po prostu "homoseksualista". Kolebka poprawności Polityczna nowomowa swoją genezę ma w USA. Właśnie Stany Zjednoczone przodowały w wynajdywaniu wyrażeń zastępujących utarte pojęcia w trosce o specyficznie pojęte dobro różnorakich mniejszości. Większość z nas dobrze wie, że zamiast "Murzyn" należy mówić "Afroamerykanin". Lepiej też wykluczyć ze swojego słownika pojęcie "Indianin", zastępując je terminem "Native American", czyli rodowity Amerykanin. Niestety trudno wskazać racjonalne uzasadnienie dla tego typu reform językowych, niemniej poprawność polityczna w USA i wielu innych krajach Zachodu nie jest tylko formą savoir-vivre'u, ale czymś na kształt polityczno-obyczajowego dyktatu. Wyłamanie się z jego norm grozi wykluczeniem z danego środowiska, a nawet konsekwencjami prawnymi. Przykłady politycznej poprawności można spotkać na każdym kroku. W pracy czy kontaktach towarzyskich lepiej unikać takich słów, jak "gruby", "brzydki", "wysoki", czy "chory psychicznie". Każde z nich ma swoje "miękkie" odpowiedniki, a często rozbudowane, kilkuwyrazowe "przekształcenia" w duchu poprawności politycznej. Miej się na baczności Polityczna poprawność w krajach anglosaskich jest praktycznie wszechobecna. Jednak te wzorce przenikają również do krajów uznawanych za mniej "postępowe", w tym Polski. Wielu z nas, na amerykańską modłę, w relacjach z kolegami z pracy unika sformułowań uważanych za "kontrowersyjne". Wielu z nas nie przyznaje się też do popierania polityków uznawanych za obciachowych (np. z powodu ich wypowiedzi niewpisujących się w "politpoprawność"). Mimo wszystko nad Wisłą tolerancja dla swobody wypowiedzi wciąż jest spora. Za granicą natomiast, nieprzestrzegając norm politycznej poprawności, możesz skrzywdzić nie tylko przedstawiciela mniejszości, ale przede wszystkim siebie. Jacek Butlewski Kampania przeciwko poprawności politycznej Campaign Against Political Correctness Trevose House, Orsett Street, Kennington e-mail: info@capc.co.uk www.capc.co.uk