Wall Street ma też inne zmartwienia. Nikt nie może zapewnić, czy wszystkie osoby obsługujące giełdę dotrą do pracy na czas - na samym parkiecie pracują 3 tysiące osób. Kolejnym problemem jest to, jak uchronić się przed przerwami w dostawach prądu czy w łączności - giełda ma ponad 800 linii telefonicznych. Są tez poważniejsze zmartwienia - czy nie dojdzie do załamania na rynku. By temu zapobiec, pozwolono na skupywanie przez firmy własnych akcji, by zapobiec spadkowi ich cen. Kongres Stanów Zjednoczonych zastanawia się, co w ogóle zrobić, by nie dopuścić do załamania się sytuacji w tym kraju. Wśród najbardziej zagrożonych wymienia się linie lotnicze, z których już 3 poinformowały o obcięciu o 20 procent liczby lotów, i oczywiście towarzystwa ubezpieczeniowe. Mówi się o konieczności jakichś dodatkowych ulg podatkowych, by wspomóc inwestycje i podbudować poziom zaufania konsumentów - najważniejsze, by dokonać tego do Święta Dziękczynienia. Wtedy zaczyna się miesięczny okres zakupów przed Bożym Narodzeniem. Od tego, ile pieniędzy zdecydują się wydać wówczas Amerykanie, zależy sukces lub porażka ekonomii tego roku.