Jacek Paszkiewicz miał wysoki dług, o który upomniał się komornik. Zapadła decyzja o zajęciu mu wynagrodzenia. Według śledczych, urzędnicy poświadczyli nieprawdę w dokumentach księgowych. Mieli w nich wpisać wcześniejszą niż w rzeczywistości datę wypłaty wynagrodzenia swojego przełożonego. Chodziło o to, by był to termin sprzed nadejścia pisma komornika o zajęciu uposażenia. Tym samym udało im się doprowadzić do tego, że długu nie udało się ściągnąć. Śledztwo warszawskiej prokuratury jest prowadzone już od kilku miesięcy. Zawiadomienie w sprawie byłego prezesa NFZ złożyło 19 czerwca ministerstwo zdrowia. Dotyczyło ono - jak mówi Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej - uzasadnionego podejrzenia przestępstwa przez funkcjonariusza publicznego, jakim był Jacek Paszkiewicz. To przestępstwo miało polegać na przekroczeniu uprawnień przez byłego prezesa NFZ. Prawie 200 tys. złotych zaległych płatności Pod koniec maja "Super Express" ujawnił, że Paszkiewicz nie spłacił 185 tysięcy złotych prywatnego długu. Chodzi o zobowiązania wobec żony, jakie miał uregulować najpóźniej 8 miesięcy po rozwodzie. Gdy tego nie zrobił, kobieta sprzedała dług. Firma windykacyjna próbowała odzyskać pieniądze, ale gdy się jej to nie udało, powiadomiła komornika. Polska Krzysztof Zasada