Izraelscy osadnicy, którzy budują domy na Zachodnim Brzegu, są przez Palestyńczyków uważani za wyjątkowo brutalnych. Często niszczą im gaje oliwne i zabijają zwierzęta. Dobytek stracił m.in. rolnik z wioski Taibe, Abdulaziz. "Moje owce pasły się tam na dole. Nagle zjawiło się kilkunastu osadników mieszkających niedaleko. Wszyscy byli zamaskowani, mieli noże. Zabili mi 10 owiec" - mówi rolnik Polskiemu Radiu. Według szacunków ONZ, tylko od początku tego roku na terenach palestyńskich doszło do 120 ataków ze strony osadników. Obecnie na terenach palestyńskich na Zachodnim Brzegu i we wschodniej Jerozolimie mieszka pół miliona osadników. W świetle prawa międzynarodowego jest to nielegalne, choć Izrael kwestionuje interpretację prawną. Unia Europejska kilka lat temu wprowadziła dyrektywę nakazującą oznakowanie produktów pochodzących z izraelskich osiedli, a sprzedawanych w Europie. Chodzi m.in. o owoce czy kosmetyki. Rzeczniczka Komisji Europejskiej Maja Kocijancić przyznaje jednak w rozmowie z Polskim Radiem, że kraje Unii nie mają obowiązku stosować się do dyrektywy. "Wprowadzanie konsumentów w błąd jest niedozwolone. A twierdzenie, że produkt z osiedli jest produktem z Izraela, to właśnie wprowadzanie w błąd. Unia szuka teraz sposobów, jak skutecznie wprowadzić tę dyrektywę w życie" - dodaje Kocijancić.Organizacje pozarządowe, zajmujące się tą sprawą twierdzą, że Unia powinna robić znacznie więcej. Rabab Khairy z belgijskiej organizacji CNCD przypomina o prowadzonej od kilku lat kampanii"Made In Illegality". Ma ona uświadomić Europejczykom, że produkty z osiedli są nielegalne. "Nasza kampania idzie znacznie dalej niż tylko apele o znakowanie produktów. My domagamy się całkowitego zakazania importu tych produktów" - dodaje Khairy.Eksperci podkreślają, że izraelscy osadnicy stają się coraz większym problemem dla rządu izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu. Specjaliści zwracają uwagę, że osadnicy to twardy elektorat premiera, a równocześnie osoby, które w coraz mniejszym stopniu dają się kontrolować władzom.