- Śledztwo zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego - poinformowała w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur. Decyzja o umorzeniu jest nieprawomocna. Bliscy zmarłego mogą się od niej odwołać. 9 marca w trakcie interwencji policji wobec grupy osób podejrzewanych o przestępstwa narkotykowe, młody mężczyzna usiłował połknąć foliowe zawiniątko z marihuaną, zadławił się i po kilku godzinach zmarł w szpitalu. Wywołało to wybryki chuligańskie w mieście przeciwko rzekomej brutalności policji. Zatrzymano 21 osób. Z sekcji zwłok wynikało, że bezpośrednią przyczyną zgonu 19-latka było zadławienie się woreczkiem z marihuaną, a policjanci nie przyczynili się do jego śmierci. W przełyku i tchawicy nie stwierdzono śladów nieprawidłowej intubacji - uznano. - Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, w szczególności zeznania świadków oraz wyniki oględzin sądowo-lekarskich zwłok wykluczają możliwość przyjęcia, że w trakcie interwencji podjętej wobec pokrzywdzonego i próby jego zatrzymania doszło do użycia przemocy przez funkcjonariuszy policji - podkreśliła prok. Mazur. Nie spowodowali śmierci Dodała, że "zgromadzony materiał dowodowy nie dostarczył również podstaw do uznania, że zachowanie ratowników medycznych i lekarzy udzielających pomocy medycznej w Legionowie, podczas transportu do Szpitala Bródnowskiego oraz w samym szpitalu wyczerpały znamiona nieumyślnego spowodowania śmierci". Prokurator poinformowała, że w postępowaniu uzyskano m.in. opinię Wojewódzkiego Konsultanta w Dziedzinie Medycyny Ratunkowej, który na podstawie dokumentacji z przeprowadzenia działań ratowniczych członków zespołu ratownictwa medycznego i zespołu specjalistycznego oraz dostępnej dokumentacji pacjenta ze Szpitala Bródnowskiego i rozmowy z lekarzem pełniącym dyżur stwierdził, że "postępowanie w zakresie działań ratowniczych oraz postępowanie terapeutyczno-diagnostyczne z pokrzywdzonym w SOR Szpitala Bródnowskiego było zgodne z zasadami w tym zakresie i uzasadnione z punktu widzenia aktualnej wiedzy medycznej". Gwałtowne protesty Śmierć 19-latka wywołała protesty przed komendą policji w Legionowie. Według części protestujących, to policjanci przyczynili się do śmierci mężczyzny. Funkcjonariusze zostali zaatakowani kamieniami, butelkami i puszkami; kilku odniosło obrażenia. Chuligani uszkodzili też elewację komendy oraz kilka radiowozów. Policja użyła siły fizycznej, pałek służbowych, ręcznych miotaczy pieprzu. Zatrzymano wtedy 21 osób, większość z nich pod wpływem alkoholu. Ośmiu postawiono zarzut "czynnego udziału w nielegalnym zbiegowisku", którego uczestnicy "wspólnymi siłami dopuszczali się gwałtownego zamachu na osoby lub mienie, naruszenia nietykalności policjantów i uszkodzenia mienia". Sprawy 13 pozostałych, m.in. za "czynny udziału w nielegalnym zbiegowisku", prowadzono w trybie przyspieszonym.