- Kapuściński rozumiał pojedynczego człowieka, spotkanego czasem na drugiej półkuli; człowieka innej kultury, innej religii. Rozumiał Innego. On pisał "Inny" dużą literą - powiedział Tochman. - Często pan Ryszard mówił, że reporter jest w pracy samotny. Mówił o różnych samotnościach reportera. Na przykład o tym, że reporter wraca wieczorem do hotelu i nie ma się do kogo odezwać, nie ma komu opowiedzieć, co przeżył, co go spotkało w ciągu dnia. Nie ma się kogo poradzić, co dalej ma robić z tematem - wspominał Tochman. - Nam, jego młodszym kolegom, było jakoś łatwiej z tą samotnością, ponieważ był pan Ryszard - do którego zawsze mogliśmy zadzwonić; który był człowiekiem szalenie zajętym, ale dla nas zawsze miał czas - żeby z nami porozmawiać o tym, co robimy, żeby nam poradzić - powiedział. - Dlatego dzisiaj, po tej złej wiadomości, czuję się, jako reporter i jako człowiek, niezwykle samotny - przyznał. Tochman podkreślił, że wiadomość o śmierci Kapuścińskiego była dla młodszych reporterów zaskoczeniem. - My wiedzieliśmy że ma kłopoty ze zdrowiem. Ale on jednocześnie był pełny życia, miał tyle energii w sobie. Chciał jeszcze wiele napisać - powiedział Tochman.