Z wstępnych doniesień wynika, że ofiary to głównie kobiety, w tym co najmniej jedna w ciąży i młode dziewczynki. Podobnie jak ofiary odnalezione wcześniej, tak i te najprawdopodobniej zostały zamordowane. Policja przypuszcza, że liderzy sekty systematycznie zabijali jej członków po tym, gdy okazało się, że ich przewidywania o nadejściu końca świata wraz z rokiem 2000-ym nie sprawdziły się. Kilkanaście dni temu w jednym z kościołów w płomieniach zginęło kilkaset osób - ile dokładnie - wciąż nie wiadomo - ciała są tak spalone, że ich identyfikacja jest niemożliwa. Początkowo przypuszczano, że było to rytualne samospalenie, jednak w świetle makabrycznych odkryć minionych dni, policja twierdzi, że było to masowe zabójstwo. Dzisiaj władze ugandyjskie zatrzymały przedstawiciela lokalnych władz w południowo-zachodniej Ugandzie, Amooti Mutazindwa, podejrzanego o związek z sektą, odpowiedzialną prawdopodobnie za śmierć ok. 700 osób. Miał on zablokować sporządzony przez swych podwładnych raport, w którym oskarżono sektę o to, że stanowi bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Mutazindwa jest obecnie przesłuchiwany. Władze wydały także nakaz aresztowania kilku ukrywających się przywódców sekty.