Poseł Szarawarski nie chce rozmawiać na ten temat. Jak powiedział, najpierw zapozna się z wnioskiem prokuratury, a potem się zastanowi, co robić. - Jeśli będzie trzeba to na własną prośbę rozstanie się z parasolem ochronnym - mówi. - Ja osobiście nie mam sobie nic do zarzucenia - dodaje. Wacław Martyniuk, rzecznik dyscypliny z klubie SLD, nie ma wątpliwości, że Szarawarski zachowa się jak trzeba i wybawi tym samym partyjnych kolegów z kłopotu: - To jest zasada, która tutaj u nas jest i to jest zasada święta. Jeżeli nie, to jest oczywiście wykluczony momentalnie. Czyli wyboru nie ma i immunitetu trzeba się zrzec. Szarawarski to kolejny potencjalny kandydat rodem z SLD na ławę oskarżonych. W tym wyścigu zdążyli go już wyprzedzić Sobotka, Jagiełło i Długosz - bohaterowie afery starachowickiej. W kolejce czeka też Renata Szynalska - prokuratura przymierza się do prośby o uchylenie jej immunitetu za jazdę po pijanemu i potrącenia 18-latka. Wszystkich rzecz jasna przebił Andrzej Pęczak - czyli pierwszy w III RP poseł za kratkami.