O odwołaniu ks. Jankowskiego spekulowano już od kilku tygodni, jednak metropolita gdański Tadeusz Gocłowski liczył, że prałat sam zrezygnuje z parafii św. Brygidy i odda się do jego dyspozycji. Jankowski postanowił walczyć. Niczego nie wskórał w Watykanie, już od dawna nie mógł liczyć na poparcie środowiska "Solidarności", ostały mu się jedynie legiony z Komitetu Obrony Polskości, Kościoła i ks. Prałata. Dziwi tylko, że Jankowski, który zapowiadał walkę do końca, tak pokornie przyjął we wtorek decyzję odwołującą go z parafii św. Brygidy. A w Gdańsku huczy od plotek o kompromitujących materiałach, jakie prałat przez lata zgromadził na swoich przeciwników. Pęczak upadły Poseł Andrzej Pęczak pobił, wyśrubowany przez jego partyjnych kolegów, rekord w kompromitowaniu Sojuszu Lewicy Demokratycznej przez jego własnych członków. Z opublikowanych przez prasę zapisów z podsłuchu rozmów polityka z lobbystą Markiem Dochnalem i jego asystentem Krzysztofem Popendą wyłania się obraz małostkowego i chciwego człowieka, który zupełnie zatracił się w chorobliwym pędzie do bogactwa i władzy. Otrzeźwianiem Pęczaka i przywracaniem go do rzeczywistości zajęła się prokuratura do spółki z Sejmem. A przy nazwisku Pęczaka coraz częściej pojawia się przymiotnik były: b. wojewoda, b. członek SLD, a wkrótce zapewne b. poseł. Odwracanie Orlenu ogonem Sprawa Pęczaka, jak większość ostatnio ujawnionych afer, wiąże się z sejmową komisją śledczą ds. Orlenu. Oprócz tego pasjonowaliśmy się również jasnogórskim spotkaniem Romana Giertycha z Janem Kulczykiem i wyprzedawaniem akcji Orlenu na warszawskiej giełdzie. Codziennie pojawiają się nowe wątki, w których gubią się już nawet dziennikarze śledzący aferę, zresztą przeciętni Polacy mają już dość wieści o Orlengate. Tymczasem eksperci z przerażeniem składają z tych faktów układankę, która ukazuje obraz państwa polskiego działającego pod dyktando rosyjskich służb specjalnych. Pomyłka za pomyłką W Iraku Amerykanie postanowili rozprawić się z Faludżą - uznaną przez amerykańskie media siedliskiem rebeliantów i kryjówką najgroźniejszego po Osamie bin Ladenie terrorysty Abu Musaba Al-Zarkawiego. Jednak działania US Army w Iraku przypominają zabawę w kotka i myszkę. Przepędzeni z Faludży rebelianci opanowali już Mosul i dają się we znaki mieszkańcom Ramadi. Amerykańscy żołnierze, niepomni skandalu, jaki spowodowały doniesienia o torturach w więzieniu Abu Ghraib, dopuścili się w Faludży mordowania rannych Irakijczyków. Świat arabski po emisji tych okrutnych scen w telewizji, zapałał do Stanów Zjednoczonych nową falą nienawiści.