Ta wiadomość obiegła wczoraj wszystkie krajowe media z prędkością błyskawicy. "Malta Independent" ustalił, że Donald Tusk skorzystał z kursu zapewnianego przez Unię Europejską i intensywnie szkoli swój angielski na Malcie. Wszystko sfinansować miała Wspólnota, która przeznacza 21 tysięcy euro na podniesienie kwalifikacji każdego wysokiego urzędnika UE. Zgodnie z przyjętymi zasadami, wszyscy chętni dostają fundusze na szlifowanie obcego języka, ale pod jednym warunkiem: że będą go ćwiczyć przez pięć godzin dziennie. Wpis zmienił wszystko W podróży edukacyjnej miała przyszłemu szefowi Komisji Europejskiej towarzyszyć żona, Małgorzata. Początkowo Tusk w całej sprawie zagadkowo milczał, ale we wtorek jednym wpisem zamieszczonym na Twitterze uciął wszelkie spekulacje. "Niestety, nie jestem na Malcie. Przygotowuję się do mojej pierwszej Rady w Warszawie. Językowo i merytorycznie. Nie korzystam ze środków UE" - czytamy na profilu byłego premiera. "Pięta achillesowa byłego premiera" Komentarz rozwiał wszelkie wątpliwości co do odbywanego na Malcie kursu, ale zapewne nie ukróci pojawiających się raz po raz w mediach - zarówno polskich, jak i zagranicznych - aluzji i wzmianek, dotyczących niewystarczających kompetencji językowych przyszłego szefa Rady Europejskiej. Angielski Tuska już został sklasyfikowany jako "niepewny", a francuski jako "nieistniejący". Zresztą, co do tego drugiego było wiadomo wcześniej, że "jest piętą achillesową byłego premiera". Słowo się jednak rzekło. Wszyscy doskonale pamiętają, że Tusk złożył obietnicę, iż w grudniu będzie gotowy na 100 procent. "Nic nie jest wystarczająco dobre dla Europy. Nawet mój angielski. Popracuję nad nim. W grudniu będę gotowy na 100 procent. Proszę się nie martwić" - mówił tuż po uzyskaniu nominacji. Teraz zatem, by dobrze wypaść Brukseli, były premier może zrobić tylko jedno - podjąć wyzwanie i intensywnie się uczyć. Zwłaszcza, że francuski jest podstawowym językiem, jakim posługują się urzędnicy. Niestety, czasu nie pozostało mu jednak zbyt dużo. Obowiązki po Hermanie van Rompuyu przejmie już 1 grudnia. DG