W koszykarskich europejskich rozgrywkach szykuje się rewolucja, a także wielka wojna. W czwartek w słoweńskim Portoroże władze ULEB-u, organizujące rozgrywki Euroligi i Pucharu ULEB, postanowiły rozszerzyć te drugie rozgrywki z 24 do 50, a może nawet do 60 drużyn. Zrobiły to wbrew FIBA - światowej organizacji koszykarskiej, która w Europie organizuje konkurencyjne rozgrywki FIBA Cup i była przeciwna ekspansji ULEB-u. Oznacza ona bowiem marginalizację, o ile nie likwidację pucharów "fibowskich". - Może być z tego niezła wojna - ocenia sytuację prezes Polskiej Ligi Koszykówki Janusz Wierzbowski. Na rewolucji ULEB-u skorzysta jednak polska federacja, która otrzyma na pewno dwa, a nie jak dotychczas jedno miejsce w Pucharze ULEB, będącym bezpośrednim zapleczem prestiżowej Euroligi. To oznacza, że nasz kraj w tych rozgrywkach będą reprezentować BOT Turów Zgorzelec i ASCO Śląsk Wrocław. - Będziemy jeszcze walczyć o to, aby grał Anwil Włocławek, ale puchar ten musiałby zostać poszerzony do 60 drużyn - mówi Janusz Wierzbowski Władze ULEB-u nieco złagodziły także warunki startu w Pucharze. Przede wszystkim zmniejszyli opłaty startowe. Do niedawna za sam udział trzeba było zapłacić 20 tysięcy euro. Teraz trzeba wpłacić 6 tysięcy euro (dwie raty po 3 tysiące) oraz uiścić kaucję w wysokości 10 tysięcy euro, która zostanie potem zwrócona. Na rozluźnieniu reguł gry w Pucharze ULEB skorzysta przede wszystkim BOT Turów Zgorzelec. Co prawda zgorzeleccy koszykarze nie będą mogli rozgrywać spotkań we własnej hali (zbyt mała na warunki ULEB-u), ale nikt nie będzie stawiał przeszkód, jeśli działacze klubu załatwią, aby drużyna mogła rozgrywać swoje mecze w czeskim Libercu (hala w tym mieście spełnia normy). Do tej pory władze ULEB-u kategorycznie się temu sprzeciwiały. Powoływały się na przepis, który zabrania zespołowi gry w innym kraju.