Późna jesień? Wczesna wiosna? Trudno powiedzieć, jaką porą roku wita nas Oberstdorf. Sześć stopni powyżej zera, drobny deszcz, ale na szczęście bez wiatru. Tak było w piątek w niemieckim miasteczku, gdzie dziś najlepsi skoczkowie świata rozpoczną słynne zawody. Śniegu nie brakuje, ale tylko na skoczni i niektórych stokach narciarskich. Mowa oczywiście o tym sztucznie wyprodukowanym materiale do jazdy na nartach. Organizatorzy TCS zapewniają, że sztucznego śniegu wytworzono wystarczająco, by wszystkie konkursy mogły odbyć się bez przeszkód. Przeszkody miał za to Ryoyu Kobayashi, który przez niemiecko-japońskie błędy w komunikacji spóźnił się na otwarcie turnieju w piątkowy wieczór, ale grzecznie przeprosił i wytłumaczył się z nieporozumienia. Japończyk to jeden z głównych faworytów do triumfu w turnieju. Przed rokiem to właśnie on dołączył do Svena Hannawalda i Kamila Stocha, którzy jako jedyni w historii wygrywali wszystkie cztery konkursy jednej edycji TCS. Były trener Polaków, a obecnie prowadzący Niemców Stefan Horngacher widzi sprawę nieco inaczej. Według Austriaka, japoński lider Pucharu Świata nie jest w stabilnej formie, dlatego większe szanse na końcowe zwycięstwo mają Stoch i rodak Horngachera, Stefan Kraft. Ten ostatni jeszcze dwa dni temu narzekał na stłuczenia po niedzielnym upadku w Engelbergu, ale w piątek zapewnił, że wszystko już w porządku i jest gotowy do walki. - Oczywiście Kobayashi, Karl Geiger - to faworyci do wygrania turnieju w ocenie Krafta. Austriak wspomniał też o Norwegach, ale zapomniał o Stochu, który przecież w ostatnią sobotę pokonał go w pięknym konkursie w Szwajcarii. Oprócz Orła z Zębu, w sobotnich kwalifikacjach w Oberstdorfie wystąpią: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Maciej Kot, Stefan Hula i Jakub Wolny. Na starcie stanie łącznie 71 zawodników z 17 krajów. Seria kwalifikacyjna zadecyduje nie tylko o tym, kto awansuje do konkursu, ale także o doborze par w pierwszej serii niedzielnych zawodów, przeprowadzanych, jak każdy konkurs Turnieju Czterech Skoczni od lat, systemem KO. Kamil Stoch wygrywał klasyfikację generalną dwóch z trzech ostatnich Turniejów Czterech Skoczni. W niezwykłej dla "Biało-Czerwonych" jubileuszowej edycji przed trzema laty w czołowej czwórce znalazło się aż trzech naszych skoczków. Triumfujący Stoch wyprzedził Żyłę, a czwarty był Kot, który nieznacznie ustąpił pola Danielowi Andre Tande. W tej fazie obecnego sezonu nie marzymy o takich fajerwerkach jak trzy lata temu, ale myślimy o podium choćby jednego z naszych skoczków, po cichu licząc na triumf Stocha. Ale przecież i Żyła, i mistrz świata Kubacki są w stanie "odpalić" w każdej chwili. Jak będzie? Pierwsze odpowiedzi już dziś. Najpierw treningi (14.30), a następnie kwalifikacje (16.30) do niedzielnego konkursu. W turnieju zabraknie wciąż nieobecnego po kontuzji Niemca Severina Freunda. Po raz pierwszy od 25 lat nie wystartuje także weteran Noriaki Kasai. Z kolei Norweg Robert Johansson narzeka na kontuzję pleców, ale najprawdopodobniej weźmie udział w rywalizacji. Jeszcze w piątek w urokliwym niemieckim miasteczku nie było natłoku kibiców, ale w sobotę, a tym bardziej w niedzielę na skoczni zjawią się ich dziesiątki tysięcy, także tych z Polski. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach