Po skoku na 114,5 m było już wiadomo, że podwójny mistrz świata juniorów sprzed blisko sześciu lat środowy konkurs w Ga-Pa będzie mógł obserwować z trybun. - Męczyłem się tu. Ale nie spodziewałem się, że nie zdołam się zakwalifikować do konkursu - tak skomentował swoje wtorkowe skoki. Pechowy dla siebie turniej Wolny zaczął w sobotę od fatalnego skoku treningowego, w którym wypięło mu się zapięcie narty i walczył o bezpieczne wylądowanie. W niedzielnym konkursie w Oberstdorfie został zdyskwalifikowany po pierwszej serii za nieprzepisowy kombinezon i stracił szanse na dobre miejsce w turnieju. Do pecha doszły błędy techniczne, które sprawiły, że Polak nie wystartuje w środę. - Może nie jestem zdołowany, staram się i robię, co w mojej mocy, ale to nie funkcjonuje - rozkłada ręce nasz utalentowany skoczek. - Nie poddaję się, będę się starał dalej, żeby skoki były dobre. Próbuję po trochu wszystkiego, ale trzeba trochę poczekać - dodaje. Wolny wie, co jest problemem, a przynajmniej jego częścią, ale wciąż nie jest w stanie ustabilizować formy. - Chodzi o pozycję dojazdową. Jadę za bardzo z przodu i z tego nie mogę się normalnie odbić, bo... po prostu się nie odbijam - wyjaśnił. Trener Michal Doleżal może zdecydować, że po dwóch straconych konkursach Wolny powinien wrócić do Polski i spokojnie potrenować, ale skoczek widzi to trochę inaczej. - Chciałbym zostać. Wiem, że stać mnie na dobre skoki. Niektóre są takie, że niewiele im brakuje. Nie wiem, czy w Zakopanem się da skakać. To będzie decyzja trenerów - powiedział 24-letni zawodnik. Rok 2019 był całkiem dobry w wykonaniu naszego zawodnika, ale zakończył się kiepsko. - Poprzedni sezon był udany, ten też nie zaczął się tak źle, ale cały rok bardzo źle się zakończył. To był dobry rok, wydarzyło się parę pozytywnych rzeczy. Szkoda, że zakończył się takimi skokami - podsumował Wolny. Z Garmisch-Partenkirchen Waldemar Stelmach