"Biało-Czerwoni" dość gładko przegrali środową rywalizację z Norwegami 0-3. Piotr Żyła uległ późniejszemu zwycięzcy Mariusowi Lindvikovi, ale szczęśliwie awansował jako najlepszy z pokonanych. Maciej Kot odpadł w walce z Robertem Johanssonem, a Hula nie dał rady Danielowi Andre Tande. - Zabrakło energii. Już w próbnym skoku nie było takiego odejścia z progu. W drugim, chociaż się starałem, też nie było - komentował Hula, który w pierwszej serii skoczył 124,5 m i wylądował na 40. miejscu. - Szkoda, bo wczoraj już dobrze się zapowiadało, a dzisiaj zupełnie nie po mojej myśli. Chociaż technicznie skoki były może niezłe, ale brakowało błysku - powiedział nasz skoczek. - Jakaś tam stabilizacja jest i mam nadzieję, że przyjdzie do tego moc. Wiem, że stać mnie w tej chwili na lepsze skoki i to jest takie niefajne, że w dniach konkursowych coś tu nie gra. Moje skoki pokazują, że można zajmować wyższe miejsca, szczególnie, gdy warunki są sprawiedliwe - ocenił Hula. Jak zapewnił, sylwestrowy poker nie był za długi. - Wygrałem, więc jakieś pozytywy są. Nie siedzieliśmy długo. Zobaczyliśmy sztuczne ognie i do spania - powiedział. Z Garmisch-Partenkirchen Waldemar Stelmach