Zawody wygrał niesamowity Ryoyu Kobayashi, przed Karlem Geigerem i Dawidem Kubackim. Żyła popisał się skokami na 132 i 129 m i zaczął turniej najlepiej w karierze. Trzy lata temu był siódmy w Oberstdorfie, rok temu - szósty. - Piąty jeszcze nie byłem. Wiadomo, że im wyżej, tym lepiej, ale samo wykonanie cieszy bardziej niż miejsce - podkreślił Żyła. - Bardzo się cieszymy też z wyniku Dawida. Zawsze cieszy, gdy kolega z drużyny staje na podium - powiedział. - Jestem bardzo zadowolony. Udało mi się połączyć koncentrację z radością, relaksem i to był fajny stan. Była równowaga. Niczego nie było za dużo. Pokazałem skoki, na jakie mnie obecnie stać - mówił po pięknym konkursie nasz skoczek. Czy to szczyt jego możliwości? - Zawsze są rezerwy, ale trzeba od czegoś zacząć, żeby można było po te rezerwy sięgać. Nie jest łatwo zrobić coś z niczego, a z czegoś coś można zrobić - tłumaczył nieco filozoficznie. - Idziesz, skaczesz i nie komplikujesz, to najprostsze co można zrobić - podkreślił. Zapytaliśmy Żyłę, czy nie marzy mu się powtórka sprzed trzech lat, gdy zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni, ustępując miejsca tylko Kamilowi Stochowi. - To już historia, ale każdy skacze po to, żeby wygrywać. Nie ukrywam, że też chciałbym wygrać. Trzeba dużo rzeczy po drodze wykonać. Najbardziej zależy mi na tym, żeby skakać tyle, ile potrafię - powiedział Żyła. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach