- Tylko dwa pytania! - przestrzegł dziennikarzy, chcących rozmawiać z Kubackim, Adam Małysz. Sztab reprezentacji musi dbać o szczegóły przed tak ważnym dniem. Tym bardziej, że przed rywalizacją w Bischofshofen skoczkowie nie mieli dnia przerwy, a dzień w Innsbrucku zakończył się wczoraj dla nich późno. - Na pewno nogi to trochę poczuły, ale nie jest źle. Udało się trochę wczoraj odpocząć, resztę uda się dzisiaj - mówił Kubacki. Lider turnieju w kwalifikacjach był 13. Wyżej uplasowali się depczący mu po piętach Marius Lindvik i Ryoyu Kobayashi. Niżej był Karl Geiger. W konkursie rywalem Polaka w parze będzie Słoweniec Cene Prevc. - Skoki były w porządku, bez wielkiego błysku. To może też kwestia tego, że wczorajszy dzień był dość długi i intensywny. Jedyne lekarstwo - odpocząć do jutra - ocenił Kubacki. - Czułem, że skoki nie były do końca tak dobre, jakbym chciał. Wiem, co mam robić i tego planu będę się trzymał - dodał. Jaki plan na wieczór przed decydującym rozstrzygnięciem w Bischofshofen ma Kubacki? - W gaźnik! - wypalił z humorem. - Takie pytania zadajecie - śmiał się nasz skoczek. - Wieczór jak każdy inny, trzeba odpocząć, odleżeć swoje u fizjoterapeuty, posprawdzać się i tyle - powiedział. W poniedziałek o 17.15 w Bischofshofen rozpocznie się ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni. Kubacki broni 9,1 pkt przewagi nad Lindvikiem i ponad 13 nad Geigerem i Kobayashim. Z Bischofshofen Waldemar Stelmach