Po przygodach w powietrzu, a następnie dyskwalifikacji w Oberstdorfie, Wolnego spotkały następne przykrości w postaci braku awansu do dwóch kolejnych zawodów. Nasz skoczek nie przebierał w słowach (padły też niecenzuralne), choć próbował owinąć je w żart. - Nie wiem, co mam powiedzieć, bo jestem zły na siebie - dodał. - Nie po to człowiek się przygotowuje cały sezon, tyle poświęceń, a tutaj taka kicha. Próbowaliśmy dzisiaj paru rzeczy, ale żadna nie zafunkcjonowała - powiedział wprost. Po udanym poprzednim sezonie, w tym nasz skoczek nijak nie może sobie poradzić z błędami technicznymi. - Może miałem za dużo pomysłów naraz. Może wiedziałem, co chcę zrobić, ale nie potrafiłem - mówił w piątek. - Żadnych plusów z dzisiejszych skoków - nie ukrywał. - W kwalifikacjach wydawało mi się, że dalej polecę, lecz niestety siadłem. Miałem wrażenie, że próg mi coś oddał, ale wyszło słabo - powiedział. - Przykre to jest dla mnie, bo się staram i robię wszystko, co w mojej mocy, a nie wychodzi - zaznaczył dwukrotny mistrz świata juniorów sprzed blisko sześciu lat. W sobotę w Innsbrucku kolejny konkurs TCS. Wolny na swoją szansę musi poczekać do niedzieli, kiedy odbędą się kwalifikacje w Bischofshofen. Z Innsbrucku Waldemar Stelmach