69 punktów Pucharu Świata na koncie Huli i 25 po stronie Kota - to fatalny dorobek naszych skoczków w poprzednim sezonie. Pod wodzą Michala Doleżala obaj starają się wrócić do najlepszej formy. - Sportowo nie był to dla mnie łatwy rok. Większość czasu się męczyłem. Mało było skoków, które faktycznie dawały mi radość. To było tym bardziej bolesne, że wcześniejszy rok miałem bardzo dobry i chciałem wykonać krok do przodu, a cofnąłem się o dwa. Ciężko było się pozbierać, ale widzę promyk nadziei - powiedział nam w Garmisch-Partenkirchen Hula. Czego najstarszy skoczek w polskiej drużynie życzy sobie na nowy rok? - Żebym był zdrowy i uśmiechnięty. Żeby moje dzieci i żona byli zdrowi. To jest moje życzenie. A sportowo? Na to już sobie pracuję i niech Bóg da trochę szczęścia - mówił. W podobnym tonie wypowiadał się Maciej Kot, który trzy lata temu był czwartym skoczkiem Turnieju Czterech Skoczni i piątym zawodnikiem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W minionym sezonie wszystko się posypało. - To był bardzo trudny i nieudany rok w życiu zawodowym, sportowym. Ale z drugiej strony bardzo udany w życiu prywatnym. Będę miał bardzo dużo miłych wspomnień z tego roku. Kończę rok z uśmiechem, bo zostawię to, co miłe - powiedział Kot, który w 2019 roku zawarł związek małżeński. Kot, mówiąc o wahaniach formy, przywołuje przykłady innych skoczków. - Skoki narciarskie to trudny, szczególny i dziwny sport. Jeden skok może wiele zmienić, w jedną i drugą stronę. Czasem jeden zły skok potrafi zepsuć zawodnika. Przykładem Daniel Andre Tande, który od Engelbergu nie może zdobyć punktów, a wygrywał w tym sezonie zawody Pucharu Świata - mówi Kot. - Tak samo działa to w drugą stronę, jak teraz chociażby u Niemca Markusa Eisenbichlera, który nagle złapał wiatr w żagle - dodaje. - U mnie jest poszukiwanie dobrego czucia, pchania na progu, a którym zawsze mówimy - zaznacza Kot, który krok po kroku odbudowuje formę, choć, wydaje się, że do tej sprzed trzech lat droga jeszcze daleka. Z Garmisch-Partenkirchen Waldemar Stelmach