T w nazwie agencji pochodzi od nazwiska Tober, Z od nazwiska Pawła Zajca. Jeszcze parę lat temu agencja nazywała się "Zajc & Tober". Dwaj młodzi działacze SLD założyli ją by wydawać pismo "Nowa generacja". Dziś rzecznik rządu zapewnia, że z firmą dawno się już rozstał. Rzecznika rządu łączy co nieco jeszcze jednak z właścicielem firmy. Są kolegami i - jak się okazało - również towarzyszami partyjnymi. Agencja "Z&T" współpracowała już z SLD - odpowiadała za telewizyjne klipy wyborcze Sojuszu. Jednak jak zgodnie twierdzą obaj panowie - Zajc i Tober - nie ma to nic wspólnego z wygraniem przetargu na kampanię Sławomira Wiatra. Agencja "Z&T" przedstawiła podobno najtańszą ofertę. Jednak do przetargu nie zostały zaproszone najbardziej renomowane firmy na rynku. Politycy uważają, że ta sprawa to skandal. Domagają się zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Komisji, a nawet dymisji Wiatra. "Przy udzielaniu zamówienia na produkcję 50 odcinków filmu informacyjnego 'Unia bez tajemnic' zachowano wszystkie procedury wymagane przez ustawę o zamówieniach publicznych" - głosi oświadczenie Ryszarda Strausa p.o. dyr. Sekretariatu Pełnomocnika Rządu ds. Informacji Europejskiej. Według niego, przetarg na produkcję filmu został przeprowadzony "w trybie negocjacji z zachowaniem konkurencji". Rzecznik rządu Michał Tober powiedział dzisiaj, że od czterech lat nie łączą go żadne biznesowe ani formalne więzy z firmą Z&T. Dodał też, że nic nie wiedział o przetargu, w którym uczestniczyła ta firma. - Co więcej, chcę podkreślić, że o wyniku tego przetargu dowiedziałem się po jego zakończeniu i to od dziennikarzy. W ogóle się tą kwestią nie interesowałem - mówi rzecznik rządu. - Wszelkie sugestie, że fakt iż cztery lata temu byłem współwłaścicielem spółki, mógł w jakikolwiek sposób wpłynąć na wynik przetargu traktuję jako niedorzeczność i nieporozumienie - podkreślił Tober.