Zdaniem komentatorki gazety Bronwen Maddox, Francja, która rozgrzewa się przed wyborami prezydenckimi w 2007 roku, nie ma ochoty iść na kompromis w sprawie reformy wspólnej polityki rolnej i jeżeli ma odpowiednie poparcie, być może uważa, że warto blokować porozumienie w sprawie przyszłego budżetu UE. - Jednak Polska musi być za kompromisem. (...). Dla Polski niemal każde porozumienie jest lepsze niż brak porozumienia. Tutaj jej interesy różnią się od francuskich - pisze Maddox. Dodaje, że Wielka Brytania ma nadzieję, że "realizm Polski i jej własny interes okaże się silniejszy niż drażliwe poczucie narodowego żalu, i to nie tylko w obecnym sporze, ale i w przyszłości". Według Maddox, brytyjscy dyplomaci nie są pewni, czy polskie nieprzejednanie jest sprytnym ruchem - iść po trupach do ostatniej minuty - czy znakiem, że zamierza odgrywać w UE mocną rolę po obecnym kryzysie. "Times" cytuje analityka londyńskiego Centre for European Reform Alasdaira Murraya: "Polska jest trudnym klientem i zawsze takim będzie". Jedną z przyczyn takiej postawy jest "konserwatywna tendencja populistyczna, która pojawiła się w polskiej polityce wraz z demokracją". Według Murraya Polska ma "skomplikowane nastawienie do samej UE" - silny jest eurosceptycyzm, a nowy konserwatywny rząd ma sporo poparcia na wsi, która może zostać zalana pieniędzmi z Brukseli. W ocenie komentatorki "Timesa" stanowisko Polski, która przestrzega, że najbiedniejsze kraje UE nie mogą być ofiarami negocjacji budżetowych, wydaje się inspirowane zawsze obecną polską wrażliwością, że kraj ten może być traktowany jako "kraj członkowski drugiej klasy". "Takie nagłe żachnięcia były widoczne podczas rokowań nad obecnie martwą europejską konstytucją przed wejściem Polski do UE w ubiegłym roku - ocenia "Times". - Nie ma wątpliwości, że to napięcie będzie zawsze towarzyszyć stanowisku Polski wobec Brukseli".