W środę Komisja postanowiła rozpocząć wobec Polski procedurę ochrony państwa prawa, aby wyjaśnić wątpliwości dotyczące reformy Trybunału Konstytucyjnego. Decyzja ta nie zapadła w głosowaniu, ale została podjęta w drodze konsensusu, po długiej dyskusji. Bieńkowska zabrała głos w debacie, ale - jak zastrzegali już wcześniej unijni urzędnicy - oczekiwano od niej raczej neutralnego stanowiska i przedstawienia faktów. Komisarze UE nie są bowiem reprezentantami swoich państw, ale instytucji unijnej. Z tez wystąpienia Bieńkowskiej wynika, że miała ona wskazać, iż w Polsce odbyły się demokratyczne wybory i nikt tego faktu nie neguje. "Jako kolegium komisarzy musimy zrobić wszystko, co możliwe, by nie antagonizować narodu polskiego przeciwko instytucjom europejskim i integracji europejskiej, ale by rozmawiać otwarcie i szczerze z polskim rządem" - miała powiedzieć Bieńkowska. "Rozpoczynanie formalnej procedury przeciw Polsce może zostać wykorzystane przeciwko integracji europejskiej zarówno wewnętrznie, jak i na zewnątrz przez strony i kraje, które niekoniecznie są zadowolone ze zjednoczenia Europy i ważnej roli Polski w UE" - przestrzegła. Podkreśliła również, że KE najpierw musi ocenić informacje dostarczone przez polski rząd, działając w granicach prawa oraz zapewniając "równe traktowanie państw członkowskich". Ostrzegała również przed stronniczością oraz zajmowaniem się dziedzinami, w których UE nie ma kompetencji. Komisarz miała również apelować, by prowadząc dialog z Polską, równolegle przypominać Europejczykom o osiągnięciach i sukcesie Polski w minionym 25-leciu. W środę wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans poinformował, że Komisja rozpoczyna z Polską dialog, uruchamiając pierwszy etap procedury wobec Polski mającej na celu przeciwdziałanie zagrożeniom dla państwa prawa. Bezpośrednią przyczyną jest nierespektowanie wiążących orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, dotyczących jego składu i mianowania sędziów, a także wątpliwości co do nowelizacji ustawy o TK z 23 grudnia 2015 roku.