Ninoy Aquino International Airport to główny port lotniczy Filipin, znajdujący się około 7 kilometrów od centrum stolicy kraju, Manili. Z uwagi na to, że kraj to w zasadzie archipelag wysp, większość poczty i drobnych towarów z zagranicy przybywa tutaj drogą powietrzną. Rzecz jasna celnicy pracujący na największym lotnisku w kraju mają pełne ręce roboty ze skanowaniem paczek przychodzących z każdego zakątka świata. Nie inaczej było w przypadku pakunku, który przybył do Filipin z Polski. Na opisie paczki zaadresowanej do miasta General Trias widniała informacja, iż w środku znajduje się para sportowych butów. Tak też w istocie było. Nadawca nie dodał jednak tego, że oprócz obuwia, w pudełku znajduje się ogromne stado maleńkich pasażerów na gapę. Pracownicy prześwietlili przesyłkę promieniami rentgenowskimi w klasycznym, lotniskowym skanerze i zauważyli podejrzane obiekty wewnątrz butów. Jak donoszą lokalne media, po otwarciu paczki okazało się, że były to plastikowe fiolki - w każdej z nich podróżowała grzecznie mała tarantula. Łącznie 119 pająków. Nie podano dokładnie informacji o tym, do jakiego gatunku należały "tarantule", ale sam fakt próby przemytu tak dużej liczby stworzeń w taki sposób wystarczył, by zaszło podejrzenie przestępstwa. Urządzono także, stawiając na nogi całe lotnisko, konferencję prasową, podczas której zaprezentowano wszystkie 119 fiolek Celnicy natychmiast skonfiskowali przesyłkę i posłali ją dalej - jednak nie do kolekcjonera ośmionogów z General Trias, a do urzędu zajmującego się ochroną środowiska Filipin. Sprawa została też przekazana miejscowej policji. Adresat paczki z Polski prawdopodobnie nie otrzyma więc ani butów, ani pająków. W zamian czeka go wizyta funkcjonariuszy.