Ci którzy wiosną dawali cienką kawę i paluszki teraz przyjmują gości wystawnymi kolacjami itd. Generalnie jest to jednak dość sensowny sposób tracenia kasy. Bo różne spotkania konferencyjne pozwalają przynajmniej na rozmowę i zadanie sobie pytań ważniejszych od tego, kto i jakim samolotem powinien latać po świecie. Wczoraj w warszawskim centrum spotkań z historią przy ul. Karowej odbyła się dyskusja o tym, czy Jan Paweł II chciał zdobyć Kreml? Wiele nowego na niej nie powiedziano, ale też takie debaty służą raczej porządkowaniu myślenia. To szczególnie ważne po śmierci patriarchy Aleksego II. Bo ten pochodzący ze zruszczonej niemieckiej rodziny duchowny sprawnie przeprowadził cerkiew prawosławną z komunizmu do putinizmu, przez krótki okres demokracji. Cerkiew w dzisiejszej Rosji jest potęgą finansową i polityczną. Nie jest natomiast potęgą duchową. I z debaty wynikło wyraźnie, że niechęć Aleksego do katolicyzmu była podyktowana po prostu strachem. Rosjanie nie płakali masowo po śmierci patriarchy. Pogrzeb i inne uroczystości były raczej imprezami oficjalnymi niż odruchem wiernych. Jakkolwiek paradoksalnie by to zabrzmiało, obywatele Rosji byli o wiele bardziej zainteresowani i poruszeni śmiercią Jana Pawła II niż swojego patriarchy. I tutaj jest chyba istota problemu. Zaledwie kilkanaście procent Rosjan bywa w cerkwi. Natomiast trzy czwarte deklaruje wiarę w Boga. Oficjalna, pompatyczna i powiązana ze światem polityki cerkiew prawosławna nie daje odpowiedzi na rosyjskie potrzeby duchowe. Stąd obawa przed katolicyzmem. I stąd również olbrzymia popularność w Rosji wszelkich wyznań protestanckich czy wręcz sekt. Po 70 latach przymusowej ateizacji, po wyrżnięciu przez bolszewików ponad 90 proc. duchownych, po epoce ścisłego powiązania cerkwi z KGB Rosjanie chcą nadal Boga, duchowości i wiary. Ot, taki socjologiczny eksperyment dokonany na niebywałą skalę i dowodzący tego, że religia nie jest wcale "opium dla ludu", tylko naturalną potrzebą człowieka. Marzeniem Papieża - Polaka była podróż do Rosji. Spotkanie z prawosławiem miało przezwyciężyć schizmę wschodnią, dzielącą od prawie 1000 lat chrześcijaństwo. To polski Papież zmienił słowa modlitwy powtarzanej w kościołach całego świata - z prośby o to, by "umacniać Kościół w jedności", na "doprowadzenie do pełnej jedności". Właśnie z myślą o prawosławiu. A cerkiew do zbliżenia z Rzymem doprowadzić nie może , bo w zamyśle władz Rosji prawosławie ma być czynnikiem odrodzenia narodowego Rosjan. Naród rosyjski jest niebywale potrzaskany przez historię. I dzisiejsi obywatele Rosji nie za bardzo wiedzą, kim są. Przez cały okres komunizmu wmawiano im, że czasy carskie były czymś bardzo złym. Rosja carów w sowieckiej mitologii politycznej była czyśćcem, przez który ludy Imperium musiały przejść w drodze do komunistycznego raju. Potem Rosjanie dowiedzieli się, że komunizm był absolutnym złem. Został im jeszcze mit Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ale od Polaków, Bałtów czy Węgrów słyszą, że nie była to żadna wyzwolicielska wojna tylko nowa okupacja. W rezultacie przeciętny Rosjanin może zadać sobie pytanie o sens narodowego życia - czy było to samo zło? Moi pradziadowie, rodzice i ja sam nieśliśmy światu tylko zło i destrukcję? - może zapytać. Jeśli odpowie twierdząco, to nie pozostaje nic innego, jak utopić żal w wódzie albo nasmarować sznur na pętlę wisielczą. A jeśli nie? To znaczy, że Rosja jest ofiarą potwarzy i spisków całego świata. Rosyjskie prawosławie buduje na tym drugim przekonaniu. Putin, tłumacząc Rosjanom, że nareszcie wstają z kolan napadając na Gruzję, buduje na tym drugim przekonaniu... Dlatego Jan Paweł II nie mógł przyjechać do Rosji. A Kreml, jak to już w historii bywało, został zdobyty ponownie, tylko sam zdobywca za bardzo tego nie wiedział. Bo podczas pierwszej wizyty Lecha Wałęsy w Moskwie, w roku 1992, ówczesny kapelan prezydenta, który zamieszkał na czas wizyty na Kremlu, odprawiał w kremlowskich komnatach katolickie msze święte. Po raz pierwszy od 1612 roku! Sam ksiądz Franciszek Cybula nie był w stanie intelektualnie ogarnąć historycznej roli, która mu przypadła. A prawosławni hierarchowie chyba o tym nie wiedzieli. Cóż, jest głęboka mądrość, w stwierdzeniu, że historia, jeśli się powtarza, to jako farsa. Kreml został przez katolików ponownie zdobyty. Tylko nie wiedział o tym sam zdobywca ani zdobywany. Jerzy Marek Nowakowski