Zaginięcie statku zgłosiła żona kapitana jachtu po tym, jak on i jego załoga mieli dotrzeć w środę do portu w Dżibuti we wschodniej Afryce. Ślad po statku wycieczkowym i rosyjskiej załodze zniknął, gdy w poniedziałek opuścili port w Jizan w południowo-zachodniej Arabii Saudyjskiej. Tajemnicze zaginięcie rosyjskiego statku. Żona kapitana szuka pomocy Ze wstępnych ustaleń wynika, że jacht wycieczkowy musiał zagubić się gdzieś na Morzu Czerwonym pomiędzy Arabią Saudyjską, Erytreą i Jemenem - donosi rosyjska propagandowa agencja informacyjna RIA Nowosti.- Gdyby zostali zatrzymani przez wojsko patrolujące wybrzeże, wiedzielibyśmy o tym - skomentowała żona rosyjskiego kapitana Nadieżda Rasina. Dodała także, że domyśla się, że Erytrea nie ma środków, aby wysłać helikoptery czy łodzie poszukiwawcze, a w Jemenie jest to tak samo trudne z uwagi na sytuację w kraju. Zaznaczyła, że uważa, iż w poszukiwaniach udział winny wziąć także służby Arabii Saudyjskiej, jako że to z tego kraju wypłynął jacht jej męża. Kobieta podkreśliła, że w takich sytuacjach ważna jest szybkość działania. Tymczasem musi mierzyć się z rozbudowaną biurokracją. Żona rosyjskiego kapitana statku wycieczkowego poinformowała także, że zwróciła się już o pomoc w poszukiwaniach do rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i apeluje o wsparcie do urzędników we wszelkich ambasadach, konsulatach czy organizacjach. Ambasada Rosji w Arabii Saudyjskiej nie skomentowała jeszcze tej sprawy.