Wg Ziobry, te trzy osoby złożyły przed sejmową komisją fałszywe zeznania. - To także dowód na fałszywe zeznania tych trzech osób i na to, że pracowały one nad przepisami antykoncentracyjnymi zgodnie z propozycjami Lwa Rywina - podkreślił. Zdaniem posła PiS, "fakty te układają się w całość, która może prowadzić do wniosku, kto wysłał Rywina z propozycją korupcyjną do Agory". Odnosząc się do tych stwierdzeń b. szef gabinetu politycznego premiera Nikolski powiedział: - Komisji, prokuratorowi i sądowi powiedziałem o wszystkich okolicznościach, kiedy mogłem być zaangażowany w tę sprawę. Jeżeli ktoś na tej podstawie buduje jakieś teorie, to jego sprawa i tyle. Ziobro jest zdania, że odczytana treść dysku wskazuje, że sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Czarzasty, Nikolski oraz obecna szefowa gabinetu politycznego premiera, a była wiceminister kultury Jakubowska kłamali pod przysięgą, jeśli chodzi o ich zaangażowanie w prace nad autopoprawką do ustawy o rtv. - Złożyli fałszywe zeznania, bo okazuje się, że bardzo ściśle ze sobą współpracowali - uważa poseł PiS. Chodzi zwłaszcza - według posła PiS - o daleko idące zaangażowanie Nikolskiego, co potwierdza jego udział w całym przedsięwzięciu. Z korespondencji odczytanej z dysku wynika, że na etapie prac nad autopoprawką Nikolski był bardzo mocno zaangażowany w prace od 15 lipca 2002 roku, czyli po złożeniu przez Rywina propozycji korupcyjnej Agorze. Ponadto, zdaniem posła PiS, z treści zapisu dysku wynika, że Jakubowska i Nikolski wymieniali między sobą informacje, że treść autopoprawki jest przygotowywana wspólnie z Czarzastym. - To całkowicie zadaje kłam tezie, że Czarzasty nie uczestniczył w pracach - dodał. - Mamy więc fałszywe zeznania tych trzech osób, potwierdzenie, że istniał zespół, składający się z Jakubowskiej, Czarzastego i Nikolskiego, i dowód, że pracowali oni - zwłaszcza sekretarz KRRiT - nad przepisami antykoncentracyjnymi zgodnie z propozycjami Lwa Rywina. A temu wszystkiemu wymienione osoby przeczyły - zaznaczył Ziobro. Nikolski, pytany, czy korespondował z Jakubowską w sprawie ustawy, odpowiedział: "Szczerze powiem, że nie wiem. Musiałbym sprawdzić, ale nie ukrywam, że przy autopoprawce wykonywałem dyspozycje premiera". Inny członek komisji Jerzy Szteliga (SLD) z treści zapisów dysku wywnioskował z kolei, że obok SLD i Agory, pojawia się na rynku jeszcze jeden gracz. Można przypuszczać, że chodzi o Polsat. Szteliga przyznał, że w części, którą zdążył przejrzeć, znalazł "coś, co go zdziwiło". - To coś wskazuje, że ktoś mówił nieprawdę w prokuraturze albo zapomniał powiedzieć prokuratorowi, jak wyglądała rzeczywistość - powiedział enigmatycznie. - Byłem lekko przerażony, bo to może wpłynąć na modyfikację tego, co do tej pory robiłem - dodał. Pytany o szczegóły odpowiedział: - Nie zajmuję się nazwiskami - Jakubowską, Solorzem czy Walterem - ja mówię o sprawie. Zdaniem Szteligi, z zapisów dysku wynika, że sytuacja przestaje być dwubiegunowa. - Do tej pory optyka była taka, że Agora rządzi, a z tego co zobaczyłem, to nie do końca prawda, pojawiają się nowi gracze na rynku - dodał. Poseł SLD zajmuje się wątkiem kupna Polsatu przez Agorę. Szef komisji śledczej badającej sprawę Rywina, Tomasz Nałęcz, powiedział dzisiaj dziennikarzom w Sejmie, że po zapoznaniu się z treścią zapisów z twardego dysku komputera Aleksandry Jakubowskiej "bardzo trudno będzie jej udowodnić, że został on zniszczony w ramach sprzątania starego miejsca pracy". - Ci wszyscy, którzy komentowali dotychczasowe wersje sprawozdania jako political fiction, będą mieli do czynienia z realnością - zapowiedział. Jego zdaniem, otrzymane materiały wzmacniają także tezę, że "tak naprawdę nad projektem ustawy pracowano w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, na konkretnym komputerze, a nie w Ministerstwie Kultury". Aleksandra Jakubowska, była wiceminister kultury "wyczyściła" twardy dysk swojego komputera w resorcie kultury na początku stycznia 2003 roku. Tłumaczyła, że "sprzątała po sobie" po odejściu z ministerstwa. Podobnie "wyczyszczono" komputery w KRRiT. Informatycy odzyskali jednak te dane. Posłowie z sejmowej komisji śledczej spotkają się dziś, by uzgodnić harmonogram marcowych prac nad raportem o aferze Rywina. Wstępny plan ma zaproponować Nałęcz. Jeśli komisja się na to nie zgodzi, Nałęcz wystąpi z prośbą, by Sejm w uchwale określił datę zakończenia prac nad sprawozdaniem. Wczoraj Nałęcz przekazał komisji roboczą wersję swojego raportu, który napisał na podstawie materiałów opracowanych przez innych członków komisji. Swoje własne raporty ujawnili Zbigniew Ziobro (PiS) i Jan Rokita (PO). Rokita pisze o poufnym, korupcyjnym porozumieniu SLD i Agory. Ziobro żąda postawienia przez Trybunałem Stanu prezydenta, premiera i ministra sprawiedliwości za to, że nie powiadomili prokuratury o korupcyjnej propozycji. Nałęcz akcentuje natomiast, że nie można winić nikogo za to, że nie powiadomił prokuratury o takiej propozycji. Miller: Komisja bliska kompromitacji To, co ostatnio dzieje się wokół sejmowej komisji śledczej, jest bliskie kompromitacji tej komisji - ocenił dzisiaj premier Leszek Miller. - Przed oficjalnym raportem powstają różne konkurencyjne raporty. Co najmniej dwóch członków komisji spragnionych jest dalszego występowania w telewizji i innych mediach i robią wszystko, by to się stało - powiedział. Jego zdaniem, z tych powodów prace sejmowej komisji śledczej wyglądają nie najlepiej. - Szkoda, bo komisja powołana przez parlament powinna spełnić wszystkie oczekiwania dotyczące obiektywności, porządku wewnętrznego i nietraktowania jej jako dobrej sposobności do rozmaitych popisów medialnych - mówił. Miller nie chciał komentować opublikowanych ostatnio w mediach sprawozdań niektórych członków komisji śledczej. - Sejm upoważnił komisję do przedstawienia raportu, a nie kilku raportów - podkreślił i dodał, że spokojnie czeka na ostateczne sprawozdanie. Pytany o doniesienia na temat odczytania twardego dysku komputera Aleksandry Jakubowskiej, Miller podkreślił, że nikt nie podał żadnej informacji, iż nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji powstała poza Ministerstwem Kultury.