Najnowszy ogłoszony w niedzielę sondaż przeprowadzony przez berneński ośrodek gfs wskazuje, że narodowo-konserwatywna Szwajcarska Partia Ludowa (SVP) wygra wybory otrzymując 28 proc. głosów, opozycyjna Socjaldemokratyczna Partia Szwajcarii (SPS) - 19 proc., a na trzecim miejscu znajdzie się prawicowo-liberalna Wolna Demokratyczna Partia Szwajcarii (FDP). Pomimo wczesnych godzin głosowania i możliwości głosowania korespondencyjnego sondaże wskazują, że jedynie ok. połowy zarejestrowanych wyborców weźmie udział w głosowaniu. Przedwyborcze sondaże wskazywały, że głosząca w kampanii wyborczej sprzeciw wobec "nadużywania azylu i nieograniczonej imigracji" SVP, wchodząca w skład pięciopartyjnej koalicji rządowej, może wzmocnić swą pozycję najsilniejszej formacji politycznej, gdyż prognozy dają jej blisko 28 proc. głosów w porównaniu z 26,6 proc. w poprzednich wyborach w 2011 roku. SVP, która na terenach francusko- i włoskojęzycznych używa nazwy Unia Demokratyczna Centrum (UDC), deklarowała również walkę z istniejącą według niej groźbą przyłączenia Szwajcarii do Unii Europejskiej. Jednak ani skomplikowane stosunki z UE, ani ograniczone do zaledwie 3,2 proc. bezrobocie nie stały się wiodącymi tematami zdominowanej przez problematykę migracyjną kampanii wyborczej. Jest jednak mało prawdopodobne, by rozważane już przez media szwajcarskie przesunięcie w prawo spowodowało większe zmiany w funkcjonowaniu siedmioosobowego rządu federalnego, który działa na zasadzie ciągłego realizowania konsensusu pięciu współtworzących go partii. Przywódca SVP Toni Brunner przyznał już, że jego partii trudno będzie uzyskać drugą posadę ministerialną obok posiadanego już przez nią resortu obrony. W grudniu parlament wybierze skład rządu na całą swą czteroletnią kadencję. Rząd Szwajcarii działa jako ciało kolegialne, będąc zarazem głową państwa, a funkcje jego przewodniczącego i wiceprzewodniczącego pełnią rotacyjnie poszczególni ministrowie.