Kontrowersyjny plan zakładał zastosowanie systemu pojedynczego głosu przechodniego (STV - Single Transferable Vote). Jest to szczególny rodzaj liczenia głosów, który łączy głosowanie personalne z proporcjonalnością odzwierciedlania preferencji wyborców. W systemie STV głosuje się analogicznie jak w ordynacji z głosem alternatywnym (określając jako wyborca swoje preferencje wyborcze) i dosyć podobnie wybiera się reprezentantów, przy czym zamiast jednego wybiera się kilku a nawet kilkunastu w jednym okręgu. Wyborca oddaje tzw. głos preferencyjny, oznaczając wybranych kandydatów numerami (zaznaczając "1" obok najbardziej preferowanego kandydata, "2" obok następnego w kolejności preferencji, itd.). Zastosowanie tej metody w referendum oznaczałoby, że Szkocja mogłaby stać się niezależnym państwem w przypadku, gdy jedynie 26 proc. wyborców opowiedziałoby się za niepodległością kraju - czytamy w szkocja.net. Pomysł premiera spotkał się z krytyką ze strony opozycji. Lider Partii Pracy Wendy Alexander powiedziała: "Alex Salmond musi mieć urojenia, jeśli sądzi, że Szkocja zaakceptuje niepodległość w ten sposób." Według ostatnich badań opinii publicznej 23 proc. Szkotów deklaruje swoje poparcie dla niepodległości kraju, natomiast 22 proc. nie chce żadnych zmian.