- Premier uważa - i moim zdaniem to jest racjonalne - że wyborcy zostaną przez PiS przekonani co do tego, że konsekwencja prowadzonej przez nią walki ze związaną z korupcją przestępczością sprawiła, że dalsze rządzenie i realizowanie programu wyborczego okazały się niemożliwe -powiedział Migalski. - Owszem, realizacja programu to jedno, ale częścią tego programu była sanacja obyczajów publicznych, walka z patologiami życia społecznego - dodał. Jego zdaniem, zgodnie z zapowiedziami niektórych polityków, należy spodziewać się zdymisjonowania w najbliższych dniach ministrów LPR i Samoobrony i powołania na ich miejsce osób niekoniecznie związanych z PiS, lecz cieszących się powszechnym zaufaniem. Politolog ocenił, że taki krok będzie służył potwierdzeniu sobotniej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, że po jednej stronie barykady walki z korupcją stoi PiS, a po drugiej jego oponenci. - Korupcja została już nawet nazwana przez premiera superplagą, z którą - jak PiS będzie chciało pokazać - walczyło skutecznie, konsekwentnie, nawet uderzając we własne zaplecze - dodał. Taki scenariusz kampanii wyborczej, zdaniem Migalskiego, wymierzony jest głównie w Platformę Obywatelską, która do wyborów w 2005 r. szła pod bardzo podobnymi hasłami - walki z patologiami i sanacji obyczajów publicznych. - Te hasła są równie dobrze kojarzone z ministrem Ziobrą, jak i posłem Rokitą. W tym znaczeniu PO będzie musiała odróżnić się na tle PiS-u - zaznaczył Migalski. Dodał, że jeśli PO będzie chciała osiągnąć dobry wynik wyborczy, nie może oddać tego pola PiS-owi, ponieważ część jej elektoratu przywiązana jest do spraw walki z przestępczością i korupcją równie silnie, jak elektorat PiS. Migalski ocenił też, że PiS będzie w najbliższym czasie oczekiwało na oficjalne potwierdzenie dążenia PO do przedterminowych wyborów. - Jeżeli będzie wola tych dwóch partii, wybory są oczywiste. Jeżeli nie dojdzie do złamania pewnego zaufania, które zostało odbudowane po spotkaniu Lecha Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem, wybory mamy w terminie jesiennym - powiedział. Zdaniem politologa, jeśli w tej sytuacji do rozwiązania Sejmu zabraknie głosów SLD, najprostszą drogą do wyborów będzie podanie przez premiera rządu do dymisji. - Terminy tutaj są bardziej zbliżone, tak czy inaczej wybory będą mogły odbyć się w październiku - powiedział. Jak dodał, w ciągu najbliższych dni PiS może podejmować jeszcze próby przyciągania poszczególnych posłów Samoobrony i LPR. - O ile jednak członkowie klubu Samoobrony wydają się w pewnym stopniu zainteresowani tego typu ofertami, posłowie LPR-u wydają się bardziej podporządkowani Romanowi Giertychowi - zaznaczył Migalski.