Superbiuro to na razie jednak tylko plany. - Mariusz Kamiński zostanie pełnomocnikiem rządu ds. walki z nadużyciami - powiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz. Pełnomocnik będzie ulokowany w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a jego głównym zadaniem będzie przygotowanie projektu ustawy powołującej Urząd Antykorupcyjny. Projekt ma być przedstawiony za tydzień na kolejnym posiedzeniu rządu. Premier zamierza oficjalnie powołać Kamińskiego na stanowisko we wtorek wieczorem lub w środę rano. Nieuczciwi politycy, urzędnicy, policjanci czy nauczyciele mimo to już powinni zacząć się bać. Nowy urząd, którego powstanie PiS zapowiadało już w czasie wyborów, otrzyma prawdopodobnie podobne uprawnienia, jak policja i służby specjalne. - Urząd Antykorupcyjny musi mieć uprawnienia śledcze - zapowiada premier. Biuro, na czele którego stanie warszawski poseł PiS, Mariusz Kamiński, dawny szef radykalnej Ligi Republikańskiej, ruszy prawdopodobnie pełną parą dopiero na początku 2006 roku. Zatrudniać ma ok. 500 osób. Nadzorować je ma Zbigniew Wassermann (PiS), koordynator służb specjalnych. Ale na razie Kamiński dopiero dopracowuje projekt ustawy dotyczącej powołania nowego urzędu, a te przepisy trafią najpierw do uzgodnień między resortowych. Biuro, jak wnika ze wstępnych zapowiedzi polityków zwycięskiej partii, będzie miało szerokie kompetencje. Ma zwracać uwagę nie tylko na korupcję (nawet tę na stosunkowo niskim szczeblu, jak w przypadku instruktorów nauki jazdy), ale ma m.in. kontrolować finansowanie partii politycznych. Agenci nowego urzędu będą ponadto tępić prowadzenie działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, sprawdzać oświadczenia majątkowe posłów i urzędników państwowych, badać wykorzystanie dotacji i kontrolować majątki firm zalegających z pieniędzmi na rzecz skarbu państwa. Biuro ma nawet prowadzić śledztwa o przestępstwa skarbowe, fałszerstwa, pranie brudnych pieniędzy. Część jego funkcjonariuszy zostanie uzbrojonych. Mariusz Kamiński zapowiada, że będzie szukać kadr wśród prokuratorów, kontrolerów NIK, ABW, AW i policji.Czy dzięki temu uda się wyplenić w Polsce korupcję? Politycy mają co do tego podzielone opinie. Członkowie rządzącej partii wierzą, że okaże się niezwykle skuteczne. Co innego mówi opozycja. Ryszard Kalisz z SLD, były minister w Kancelarii Prezydenta RP, szef MSWiA w rządzie Marka Belki, uważa, że " PiS chciałoby po prostu mieć lojalną wobec siebie formację policyjną". Julia Pitera (PO) także jest krytyczna wobec nowej struktury. Chciałaby raczej, by takie urzędy nadzorował parlament, a nie minister - koordynator służb specjalnych - polityk rządzącej partii. Janusz Kochanowski, prezes Ius et Lex, twierdzi natomiast, że nadzwyczajna (pod względem korupcji) sytuacja w kraju wymaga nadzwyczajnych środków. Być może diabeł tkwi w szczegółach - dopiero kiedy poznamy nie projekt, a gotową ustawę, dowiemy się, czy kompetencje biura czynią z niego superpolicję.