Oprócz trzech uniwersytetów (UIA, UFSIA i RUCA), które od października 2003 roku połączą się w jeden, w Antwerpii są również "szkoły wyższe" kształcące zawodowo (między innymi tłumaczy). System jest nieco inny niż w Polsce, pierwsze dwa lub trzy lata to "kandydatura", a kolejne dwa, trzy lub cztery (dla medycyny) to "licencjat", aby otrzymać stopień magistra nauk humanistycznych, po czterech latach trzeba zrobić jeszcze rok studiów specjalistycznych. Potem są oczywiście studia doktoranckie. Studia w Belgii są płatne, ale jak na tutejsze warunki nie są to duże kwoty, myślę, że pracujący kilka godzin w tygodniu oraz w wakacje student mógłby się sam utrzymać. Ponadto uczelnia dysponuje tanimi akademikami, a w stołówce można na niej zjeść tani lunch. Większość studentów mieszka w kwaterach prywatnych, które można wynająć za pośrednictwem uniwersytetu. Standard kwater jest raczej dobry - pojedyncze pokoje z dzielonymi łazienkami i kuchniami, zwykle cały budynek zajmują studenci. Ceny w zależności od lokalizacji, jeden z kampusów znajduje się w centrum miasta i tam oczywiście jest drożej. Warunki na uczelni są nieporównywalne z polskimi. Chodzi głównie o wyposażenie sal i laboratoriów. Między innymi dzięki temu zajęcia są ciekawsze, a wykłady uzupełniane często komputerowymi prezentacjami, czy też pokazami filmów. Duży nacisk położony jest na pracę indywidualną studenta, lub też współpracę w kilkuosobowych grupach. Wykładowcy są pomocni i "dostępni" m.in. dzięki poczcie elektronicznej. Jednocześnie studia w Belgii nie należą do łatwych, prowadzący oceniają surowo, mimo, iż najwyższą oceną jest 20 - rzadko kto ją uzyskuje (zresztą, być może są to moje subiektywne obserwacje dotyczące studiów humanistycznych i lingwistycznych). Uczelnia stwarza doskonałe warunki młodym naukowcom, zwłaszcza jeśli chodzi o przedmioty ścisłe, czy też farmację. Oprócz Belgów pracują tu studenci i naukowcy z wielu krajów świata, m.in. spora grupa fizyków z Rosji, ale także Polacy, Bułgarzy, czy mieszkańcy krajów afrykańskich. Językiem wykładowym jest niderlandzki, choć są i programy po angielsku (prawo europejskie), czy francusku. Do pracy w laboratoriach wystarcza angielski. Niestety chcąc robić tu np. doktorat z nauk humanistycznych niderlandzki jest właściwie konieczny. Studia za granicą, nawet tylko przez kilka miesięcy są cennym doświadczeniem, spotkałam tu studentów z kilkunastu krajów, nie tylko europejskich. Myślę, że po wstąpieniu do Unii program stanie się tak powszechny jak w Niemczech, czy krajach skandynawskich, gdzie praktycznie każdy chętny student może przez jakiś czas kształcić się na uczelni z innym kraju. Maja Żywioł