Do starcia doszło w małej wiosce niedaleko granicy z dążącą do odłączenia się od Gruzji Abchazją zaledwie na trzy dni przez wyborami parlamentarnymi w regionie. Według ministra spraw wewnętrznych Gruzji strzały padły, gdy protestujący przeciw wyborom mieszkańcy Gali (rejonu zamieszkiwanego w większości przez Gruzinów, ale kontrolowanego przez separatystyczny rząd Abchazji) wracali już na terytorium Abchazji. Niektóre źródła podają, że w starciach nikt nie ucierpiał, podczas gdy inne wspominają o kilku rannych. Przedstawiciele rządu gruzińskiego twierdzą, że zajście było prowokacją ze strony Abchazów. Jeden z liderów separatystycznego rządu powiedział natomiast, że do żadnej strzelaniny nie doszło.