Dym ze zdewastowanych budynków wciąż unosi się nad rejonem al-Fadhiliya. Mieszkańcy mówią, że domy stanęły w płomieniach podczas nalotu sił amerykańskich wspieranych przez samoloty bojowe, z których spadł deszcz pocisków i racy świetlnych. Dystrykt jest w większości szyicki. Sprawy nie skomentowało jak dotąd dowództwo sił amerykańskich jednak, według świadków nalotu dokonano też na meczet. Zdaniem mieszkańców zginęło kilka osób. - Żołnierze zgromadzili się przy wejściu do meczetu. Ludzie modlili się kiedy siły amerykańskie otworzyły do nich ogień. Niektórzy padali, inni zostali aresztowani. Wielu zginęło, ale nie wiemy dlaczego - powiedział niezidentyfikowany świadek wydarzenia. Podczas gdy grzebano zabitych w al Fadhiliya, masakra kontynuowana była w innych rejonach. W odwecie w eksplozji bomby umieszczonej w ciężarówce zginęło przynajmniej siedmiu irackich policjantów. Wybuch zniszczył dużą cześć ich posterunku niedaleko miasta Tikrit. Władze twierdzą, że liczba zabitych jeszcze wzrośnie.