Urszula Majewska z zakładowego OZZL poinformowała, że lekarzom zależy na tym, by strajk był etyczny. Dlatego nie będzie on miał drastycznego charakteru i przyjmowane będą wszystkie pacjentki do porodu, pacjentki z zagrożeniem zdrowia i życia. Lekarze nie planują strajku absencyjnego ani głodówek. W szpitalu normalnie działa oddział porodowy i patologii ciąży oraz onkologiczny. Ograniczona jest praca lekarzy na oddziałach ginekologicznym i endokrynologicznym, choć np. kobiety z patologią ciąży zostaną zbadane. Działa punkt konsultacyjny, w którym oprócz badania KTG (badanie akcji serca dziecka) są udzielane porady neonatologiczne i endokrynologiczne. Wzmocniona została obsada izby przyjęć. Na oddział ginekologiczny przyjmowane są tylko kobiety potrzebujące natychmiastowej operacji oraz z rozpoznanym lub podejrzewanym procesem nowotworowym. Nie są przyjmowane pacjentki do oddziału obserwacyjnego na badania diagnostyczne. Strajk na Karowej prowadzi ok. 90 proc. lekarzy zatrudnionych w szpitalu (w sumie jest ich 76); są to lekarze należący do OZZL lub związku anestezjologów. Ich żądania pokrywają się z tym, czego domaga się centrala związku lekarzy - ustalenia minimalnych płac na poziomie 5-7,5 tys. zł w zależności od tego, czy lekarz ma specjalizację czy nie. Zastępca dyrektora ds. finansowych Teresa Mierzejewska powiedziała, że strajk lekarzy jest bezterminowy i legalny, bo wcześniej były prowadzone rozmowy z dyrekcją, w których nie osiągnięto porozumienia. Mierzejewska podkreśliła, że przyjmowane są wszystkie pacjentki do porodu, o ile pozwala na to liczba miejsc w szpitalu. Przyjmowane są także wszystkie kobiety z bólem. Mierzejewska dodała, że w szpitalu jest obecnie - w porównaniu z innymi okresami - dość dużo pacjentek i wciąż zgłaszają się nowe. W poniedziałek do strajku przystąpili także lekarze z warszawskiego szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej. W woj. mazowieckim strajkuje 36 szpitali, w tym 18 szpitali warszawskich. Zwolnienia złożyli lekarze w 10 szpitalach.