72-letni Brytyjczyk, George Pope zastał cały swój dobytek spakowany w torby na ulicy i zmienione zamki w drzwiach. Zaraz po tym spotkał Litwina, który oznajmił, że mieszkanie należy teraz do jego rodziny. Kartka naklejona na drzwiach mieszkania głosiła "Akt prawa kryminalnego z 1977 - zwróć uwagę, że mieszkamy w tej posiadłości i mamy zamiar tu pozostać". Notka głosiła również, że nowi mieszkańcy są gotowi zaskarżyć każdego, kto wkroczy do mieszkania. - Policja powiedziała, że to sprawa cywilna. Ale ci ludzie używali mojego prądu, gazu. To po prostu szokujące - bulwersował się Pope, mieszkaniec dzielnicy Barking w Essex. Rodzina z Litwy twierdzi, że była ofiarą fałszywej agencji nieruchomości, którzy pobrali 3 tys. funtów i zezwolili rodzinie zamieszkać w posiadłości przez 6 miesięcy. - To była nadzwyczaj dziwna sytuacja - powiedziała rada dzielnicy Barking i Dagenham - Pracujemy z policją, która bada tą sytuację. Rada potwierdziła, że Squatersi z Litwy już się wyprowadzili, lecz Pope upiera się, że jego pralka i kuchenka zostały skradzione a połączenia kabli pozmieniane. Litwini zamieszkali w domu obok. Pope powiedział, że boi się teraz opuszczać swoje mieszkanie. Zaniepokojeni sąsiedzi emeryta rozważają nawet odwołanie wakacji, w obawie o swój dom. KZ, The Sun