Komisarz Stavros Dimas, który odpowiada w Unii Europejskiej za sprawy ochrony środowiska, był bardzo zdziwiony, gdy rano czytał list z wyraźną zapowiedzią budowy obwodnicy, a także doniesienia prasowe o stanowisku premiera, że budowa nie będzie kontynuowana. List, do którego udało się dotrzeć korespondentce RMF FM Katarzynie Szymańskiej-Borginon, zawiera prośbę o przekazanie Polsce analiz, na podstawie których Komisja Europejska podejmuje swoje decyzje. W dokumencie pada także zarzut, że KE "powołuje się na bliżej niezidentyfikowane ekspertyzy". Urzędnicy Komisji Europejskiej twierdzą, że z Warszawy płyną sprzeczne sygnały. Z jednej strony - deklaracja premiera, a z drugiej - tego typu listy. Zastanawiają się, czy wobec tego można wierzyć w szczere intencje Kaczyńskiego. Oczekują więc na potwierdzenie jego słów na piśmie. Wygląda to bowiem na zabawę w kotka i myszkę albo na zupełny brak profesjonalizmu polskiej dyplomacji. - Komisja potrzebuje oficjalnego oświadczenia od polskich władz i dopiero wtedy podejmie decyzję - powiedziała rzeczniczka komisarza do spraw ochrony środowiska Barbara Helfferlich. Jeśli Polska nie prześle oficjalnego potwierdzenia wstrzymania prac, Komisja Europejska nie wycofa z Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu swojego wniosku o nakazie wstrzymania prac na terenie Dolinie Rospudy. Rano w wywiadzie dla publicznego radia Jarosław Kaczyński stwierdził, że w Dolinie Rospudy nie rozpoczną się prace budowlane. Jak przyznał premier, nie udało mu się przekonać do tej inwestycji partnerów z Komisji Europejskiej.