- Nie wiadomo wprawdzie jeszcze jakiej lewicy, bo też nie wiadomo, jakie będzie ostateczne stanowisko SLD w tej sprawie. Ale z pewnością tak zbudowana formacja mogłaby sięgnąć po głosy centrolewicowego elektoratu, który w ostatnich wyborach - w strachu przed Prawem i Sprawiedliwością - głosował na PO - zaakcentował Smolar. "Nowy, istotny fakt polityczny" - Mówię o tym w trybie warunkowym, bo nie jestem do końca przekonany, czy Aleksander Kwaśniewski jest gotów zaangażować się w tę inicjatywę, włącznie z gotowością kandydowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ale jest to bezsprzecznie nowy, istotny fakt polityczny - dodał Smolar. Według niego, zgoda Sojuszu Lewicy Demokratycznej na wejście do tej inicjatywy wzmocniłaby ją. Natomiast odmowa Sojuszu, jeżeli równocześnie Aleksander Kwaśniewski byłby jednak gotów iść do przodu i startować w wyborach europejskich, mogłaby oznaczać bardzo istotną utratę wpływów partii Leszka Millera i klęskę jego ugrupowania. "Myślę, że to pewien rodzaj szantażu" - Znaczna część wyborców SLD, zwłaszcza w wyborach do Parlamentu Europejskiego, zagłosuje bowiem w moim przekonaniu za Aleksandrem Kwaśniewskim. To duże zagrożenie dla Sojuszu. Nie traktowałbym więc póki co zbyt poważnie zapowiedzi przedstawicieli tego ugrupowania, że w żadnym wypadku nie wezmą udziału w inicjatywie Kwaśniewskiego. Myślę, że to pewien rodzaj szantażu i próba zniechęcenia byłego prezydenta do tego przedsięwzięcia - podkreślił. Dodał też, że SLD zapewne czuje się zagrożone Aleksandrem Kwaśniewskim, który ulokowałby się w innym punkcie sceny politycznej. Jego przywództwo w zespolonej jednak formacji centrolewicowej zapewne przyniosłoby zyski całej lewicy. Ale aparat SLD-owski w takiej formule mógłby ulec szybkiej erozji. - Oznaczałoby to, że kolejny raz Leszek Miller zostałby w takiej sytuacji zmarginalizowany przez Kwaśniewskiego jako przywódca lewicy. A że psychologia jest ważna w polityce, to na pewno ów fakt będzie odgrywać rolę przy podejmowaniu decyzji o włączeniu się SLD w tę inicjatywę. Choć nie twierdzę, że przeważy - wyjaśnił Smolar. Fundamentem poparcia dla PO obawa przed PiS-em - Co do PO - poparcie dla niej nie opiera się na pozytywnym programie tej partii dla Polski na przyszłość, bo mówiąc prawdę bardzo trudno dowiedzieć się, jaki on jest. Nie znaczy to, że nie ma ona sukcesów - by wspomnieć choćby ostatni podczas negocjacji w Brukseli. Głównym fundamentem poparcia udzielanego Platformie jest obawa przed PiS-em - zaakcentował. - Jeśli by się okazało, że na lewicy powstaje formacja, która może również stanowić zabezpieczenie przeciw PiS-owi, to duża część wyborców centrolewicowych PO, zwłaszcza tych, którzy są rozczarowani lub oburzeni dominacją w PO grupy konserwatywnej Jarosława Gowina, może przejść do obozu Aleksandra Kwaśniewskiego. Tym bardziej, że nie chce on realizacji programu czysto lewicowego, tylko centrolewicowego. Jaka jest zatem możliwość działania dla PO? Przede wszystkim pokazanie tego, że ma ona jakąś propozycję nie tylko dla Kościoła i dla Gowina, ale też dla ludzi o wrażliwości centrolewicowej, otwartych w sprawach obyczajowych i otwartych na Europę. Platforma musiałaby pokazać, że jest partią centrową, a nie prawicową - podsumował Smolar.