Krzysztof Stalmach 12 listopada pil alkohol ze znajomymi, około godziny 23 pojechał z koleżanką do centrum miasta, gdzie spotkał dwóch innych Polaków - informuje thestar.co.uk. Następnie wszyscy wrócili do jego mieszkania, aby kontynuować libację. Zwłoki mężczyzny zostały znalezione nad ranem w pobliżu miejsca zamieszkania. Mężczyzna zmarł na skutek poważnych obrażeń głowy. Policja podejrzewała, że mężczyzna został zamordowany. Nie było jednak motywu zbrodni, świadków, ani śladów pozostawionych na miejscu zdarzenia. Nawet jeden z sąsiadów Polaka zeznał, że nie słyszał żadnych podejrzanych odgłosów bójki czy kłótni, słyszał jedynie upadek mężczyzny na ziemię. Mimo tego policja rozpoczęła długotrwałe śledztwo. Policja z South Yorkshire przez trzy lata dochodzenia zgromadziła grube akta sprawy, aresztowali siedem osób, pojechali również do Polski, w celu przesłuchania rodziny Polaka. Funkcjonariusze zajmujący się sprawą polecieli nawet do fabryki telefonów w Korei Południowej, aby z telefonu komórkowego emigranta odzyskać wykasowane zdjęcia. Wszystkie te działania pozwoliły wyjaśnić prawdziwą przyczynę śmierci polskiego emigranta. Koroner Christopher Dorriesa oznajmił, że śmierć Polaka była wynikiem wypadku - mężczyzna był mocno pijany i niefortunnie przewrócił się na chodnik, co spowodowało śmiertelne obrażenia głowy Krzysztof Stalmach, fot: thestar.co.uk Śmierć Polaka w końcu wyjaśniona (S.Sz)