- Nasza reakcja wynika z ogromnej liczby przypuszczeń i pomówień, jakie tam się pojawiły - powiedział na konferencji prasowej sekretarz generalny Sojuszu Marek Dyduch. SLD złożył też zawiadomienie do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o popełnieniu przestępstwa wraz z wnioskiem o wszczęcie postępowania przygotowawczego z urzędu. Ma to związek również z tą samą publikacją "Wprost". Jak czytamy w zawiadomieniu, "w publikacji tej pomówiono Sojusz oraz niektóre osoby związane z SLD, nazwane z imienia i nazwiska w artykule, o udział w grupie przestępczej wspólnie z tzw. 'mafią pruszkowską', w szczególności zarzucając pomówionym czerpanie korzyści materialnych poprzez wymuszanie haraczy od firm handlujących, wydzierżawiających i eksploatujących automaty do gier hazardowych, a zatem o postępowanie, które poniżyło SLD w opinii publicznej oraz naraziło na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności statutowej i państwowej". W pozwie do Sądu Okręgowego o ochronę dóbr osobistych Sojusz domaga się zobowiązania Króla oraz Sumlińskiego do złożenia oświadczenia w pierwszym programie TVP między godz. 19. a 20., w którym przeprosiliby SLD za wyrządzoną krzywdę i oświadczyli, że "zawarte w tej publikacji twierdzenia dotyczące SLD stanowią dziennikarską manipulację". Sojusz wnioskuje, aby Król i Sumliński oświadczyli, że "zawarte w publikacji informacje dotyczące rzekomych związków SLD, jak też wskazanych w niej z imienia i nazwiska działaczy SLD, z organizacjami przestępczymi są nieprawdziwe". Sojusz domaga się również zobowiązania pozwanych do zapłaty 100 tys. zł na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża. W uzasadnieniu pozwu czytamy, że zarówno autor tekstu, jak i naczelny "Wprost" "z pełną premedytacją udostępnili opinii publicznej materiał będący wyłącznie dziennikarską manipulacją godzącą w prawnie chronione dobra". A także, że "rozpowszechnili nieprawdziwe wiadomości, które poniżyły SLD w opinii publicznej". "Z treści publikacji wynika, że SLD jako organizacja zrzeszająca około 150 tys. członków jest organizacją przestępczą mającą na celu m.in. osiąganie przychodów z wymuszania haraczy od firm handlujących, wydzierżawiających i eksploatujących maszyny do gier hazardowych. Autor nie podaje żadnych okoliczności uprawdopodobniających postawioną tezę" - napisano w uzasadnieniu. Dyduch powiedział, że artykuł "To tylko mafia" jest "skomponowany bardzo sugestywnie, ale w wielu miejscach nieprawdziwie". Ocenił, że to "ewidentne nadużycie" jakie popełnił tygodnik "Wprost". - SLD ma ogromną wolę wyjaśnienia wszystkich spraw, które mają albo znamiona naruszenia prawa przez funkcjonariuszy SLD pełniących funkcje publiczne, albo przez któreś struktury SLD - podkreślił. "Z oburzeniem konstatujemy, że artykuł ten jest bezprzykładną prowokacją, wymierzoną w SLD, przerażającym atakiem na całą formację, która sprawuje władzę i wciąż cieszy się największym zaufaniem społecznym" - czytamy w oświadczeniu rzecznika SLD Jerzego Wenderlicha. "Walka polityczna w demokratycznym i praworządnym kraju nie ma prawa opierać się na burzeniu cudzej godności i honoru; w imię tego przekonania dochodzić swoich praw będziemy na drodze procesowej" - napisał rzecznik Sojuszu. W najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" opublikowano zeznania "Masy", świadka koronnego w procesie "Pruszkowa". Według "Masy" człowiekiem, który udzielał pożyczek w imieniu "Pruszkowa", był Bogusław Bagsik, a po pożyczki do niego przychodzili m.in. poseł Jerzy Dziewulski oraz Ireneusz Sekuła. Człowiekiem kontaktującym mafię ze światem biznesu miał być biznesmen Dariusz W., kandydat na ministra budownictwa w połowie lat 90. W artykule padają też nazwiska Jerzego Dziewulskiego z SLD i b. wicepremiera w rządzie Hanny Suchockiej, Henryka Goryszewskiego. Oni sami zaprzeczają jakimkolwiek nielegalnym związkom z "Pruszkowem". "Prokuratorzy wręcz bali się słuchać tego, co miałem im do powiedzenia" - twierdzi "Masa". Dyduch zapowiedział również, że w każdej sytuacji, gdzie pojawią się pomówienia, sprawy będą kierowane do sądu lub prokuratury. Jednak Jarosław Sokołowski, ps. Masa, z którym dzisiaj udało się skontaktować reporterom RMF, twierdzi, że za ostatnimi przeciekami stoją adwokaci osądzonego zarządu Pruszkowa. Pytany o związki polityków z mafią pruszkowską przyznał, że są wątki gdzie polityka przeplata się z mafią. - Wszędzie są czarne owce - mówi "Masa". - Na temat pana Dziewulskiego mam informacje przekazane mi tylko przez mojego szefa "Pershinga". Wynika z nich, że Jerzy Dziewulski miał wcześniej ochraniać Gąsiorowskiego i Baksika, miał im pomóc wyjechać - wyjaśnia Sokołowski. I przy wyjeździe ukradł im milion dolarów. więcej na ten temat