Pięć niezapomnianych spacerów i gwarantowany dreszczyk emocji! Dzięki fascynującemu przewodnikowi po stolicy Szwecji (i nie tylko!) śladami bohaterów i autora kultowej trylogii "Millennium" możecie odkryć na nowo Sztokholm, miejsca opisane w powieściach Larssona - i przedstawione w ich ekranizacjach - oraz zobaczyć to, co... nie istnieje! Unikatowe zdjęcia, przygotowane z myślą o Sztokholmie, archiwalne fotografie nigdy wcześniej niepublikowane, przejrzysty układ, praktyczne mapy. Oto pierwszy tego typu polski przewodnik dotyczący twórczości Stiega Larssona! Poniżej prezentujemy fragmenty tego przewodnika. Hakerka, researcherka, ofiara "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet", potrafiąca jednakże im odpłacić z nawiązką - to jedna z najciekawszych postaci współczesnej popkultury. Chociaż w powieści została bardzo dokładnie opisana a to przez narratora, a to przez wewnętrzne monologi różnych postaci - do końca pozostaje zagadką. Stacja Slussen Wycieczkę szlakiem Salander zaczynamy tutaj, gdzie skończyliśmy wycieczkę szlakiem Blomkvista - przy m..Slussen. Obie są dosyć krótkie, więc spokojnie do zrobienia w jeden dzień, z m..Slussen łatwo dojedziemy też do początkowych lub końcowych miejsc innych tras. Zdążymy jeszcze na dworzec centralny, by tam złapać pociąg na północ w poszukiwaniu Hedestad. Jeśli jednak kontynuujemy trasę Blomkvista, musimy przede wszystkim zmienić spojrzenie na świat. Te same miejsca musimy zacząć widzieć inaczej. Przedtem spacerowaliśmy szlakiem dumnego przedstawiciela wyższej klasy średniej. Blomkvist chodzi po Sztokholmie tak, jakby to miasto należało do niego. Teraz jednak wcielmy się w kogoś, kto po tych samych ulicach porusza się inaczej. Kogoś, kto wie, że winę ma wypisaną na twarzy. Dookoła nas sami zacni mieszczanie i gdy ktoś z nich zawoła "ta dziwka ukradła mi portfel!", wszyscy uwierzą jemu. Każdy policjant jest potencjalnym zagrożeniem, każdy zacny obywatel wrogiem. Witamy w świecie Lisbeth Salander. McDonald przy Katarinavägen 1-3 (...) Spojrzałem na świat oczami wyobrażonej Lisbeth Salander i od razu zauważyłem logo instytucji, w której takie wyrzutki "na nielegalu" mogły się poczuć stosunkowo bezpiecznie. Żółte łuki pobliskiego McDonalda, którego Salander doskonale zna. W "Dziewczynie, która igrała z ogniem" napada ją nagła ochota na Big Maka. Mija jednak tego McDonalda. Wybiera lokal przy Hornsgatan, "ze względu na mniejsze prawdopodobieństwo natknięcia się na kogoś́ z dawnych kolegów z Milton Security niż w przypadku McDonalda w pobliżu Slussen" (Larsson 2009b: s. 458). Do tego przy Hornsgatan też zajrzymy. Na razie proponuję na chwilę się rozsiąść przy papierowym kubku z niedobrą kawą (albo od razu przy "zestawie powiększonym"). Skorzystać z WiFi lub toalety. Pogapić się na przechodniów, pozachwycać architekturą, która - jak to w McDonaldzie - jest kolorowa i sympatyczna, ale nie zachęca do przesiadywania tutaj zbyt długo. Zaraz czeka nas trudniejszy punkt wycieczki: miejsce, którego nie ma. Milton Security Kierowana przez dobrodusznego Dragana Armanskiego firma ochroniarska Milton Security, w której Salander pracowała jako researcherka i tak właśnie zetknęła się z Blomkvistem, oczywiście nie istnieje. Jest jednak gdzieś blisko, skoro na lunch pracownicy wyskakiwali właśnie do tego lokalu. Dokładnego adresu Larsson nigdy nie podał, ale opisał sam budynek. To "nowoczesny biurowiec z betonu, stali i szkła". Ma pięć kondygnacji (Milton Security zajmuje górne trzy) i własny garaż, który parokrotnie przewija się w książce. Po takim zawężeniu w grę wchodzą najwyżej dwa budynki dalej przy Katarinavägen. Po prostu jeśli z tego lokalu wyjdziemy w inną stronę, będziemy mieli raczej budynki z końca XIX w., albo z połowy XX w., niepasujące do powieściowego opisu. Kolejny punkt naszej wycieczki to Katarinavägen 15 albo 17. Z tych dwóch ostrożnie wybrałbym ten pierwszy, po prostu dlatego, że to jedno z biur agencji prasowej Tidningarnas Telegrambyrå, gdzie pracował Larsson. Może po prostu dlatego wybrał budynek, który znał. Apartament Salander Z budynku przy Katarinavägen 15 widzimy już mieszkanie Salander przy Fiskargatan 9 na Wzgórzu Mojżeszowym (Mosebacke), jak nazywa się ta niesłychanie ekskluzywna część Södermalm, pełna szacownych instytucji kulturalnych. W locie ptaka jesteśmy bardzo blisko tego budynku, ale o ile ktoś nie jest ptakiem, musi albo iść naokoło albo zaatakować sprawę wprost, stromymi i krętymi schodkami, które wiją się wśród drzew. Chyba to oczywiste, jaką wersję wybrałaby Salander? Zasapani docieramy do niesłychanie uroczego budynku pochodzącego z 1910 r., z charakterystycznym zielonym, miedzianym dachem. Widać go z wielu punktów Södermalm i zapewne wpadł też w oko Larssonowi. Salander wybrała to mieszkanie na podstawie danych wykradzionych niesympatycznemu agentowi nieruchomości, bez jego pośrednictwa. Dobrze mu tak! Nie dowiadujemy się, ile dokładnie kosztowało, ale z całej oferty zgromadzonej w tej bazie było drugie w kolejności pod względem ceny. Pierwszy był "zamek pod Mariefred" (Larsson 2009b: s. 89), a Salander nie planowała przecież wyprowadzania się ze Sztokholmu. Götgatan 25 Na razie udajemy się do sklepu, w którym Salander robiła zakupy spożywcze. Po mieszkańcu spod tak ekskluzywnego adresu można by się spodziewać czegoś w stylu bułkę przez bibułkę, ale przypominam: Salander zawsze pozostanie Salander, z milionami na koncie czy bez. Idziemy ulicą Svartensgatan do naprawdę istniejącego sklepu sieci 7-Eleven przy Götgatan 25. W "Dziewczynie, która igrała z ogniem" znajdziemy drobiazgowy opis cotygodniowych zakupów Salander: "Duże opakowanie Billy’s Pan Pizza, trzy mrożone zapiekanki rybne, trzy tarty z bekonem, kilogram jabłek, dwa bochenki chleba, pół kilograma zółtego sera, mleko, kawa, karton marlboro light i popołudniówki" (Larsson 2009b: s. 198). Sieć sklepów 7-Eleven to dzisiaj największa franczyza na świecie. Pod tym szyldem działa 48 tys. sklepów spożywczych w różnych krajach, ale akurat nie w Polsce. Café Eden Jak wiadomo, Salander ma swoje alter ego, jako szacowna Norweżka, Irene Nesser. Przemienia się w nią, zakładając blond perukę, zmieniając makijaż na dyskretniejszy i przede wszystkim zakładając "idiotyczne koraliki" (Larsson 2009b: s. 654). Zgodnie z klasyczną teorią Veblena, Irene Nesser jako osoba z klasy średniej po prostu nie może konsumować tak samo, jak Lisbeth Salander, punkówa z klasy niższej. Co w takim razie Irene Nasser je, skoro nie jest to Big Mac ani mrożona pizza? Zdarza jej się spożyć "szybki lunch składający się z bagietki z serem brie i caffé latte w Café Eden na Götgatan" (por. Larsson 2009b: s. 94). Mając za plecami mieszkanie Salander, skręcamy w Götgatan w prawo, czyli pod górę, do lokalu przy Götgatan 53 (na rogu z Folkunggatan). Café Eden naprawdę tu kiedyś była, ale teraz działa tu kawiarnia pod inną nazwą - Café Cozy. Nie ma już, niestety, w ofercie "bagietek z serem brie", można natomiast wypić cafè latte i zagryźć ją czymś bardziej konwencjonalnym, w rodzaju ciasteczek typu brownies czy podgrzewanych kanapek. Jak w każdej takiej kawiarence dla zabieganych profesjonalistów z klasy średniej. Hala targowa Söderhallarna Halę targową (a właściwie snobistyczne centrum handlowe wystylizowane na coś mającego przypominać śródziemnomorskie kryte hale targowe) mamy bardzo blisko, przy Medborgarplatsen 1-3. Ale znów, nie ma sensu szukać tego według adresu. Wystarczy stanąć na wspomnianym rogu Folkunggatan i Götgatan i spojrzeć na północny zachód. Gdy zwiedzałem ten przybytek, nie znalazłem punktu akurat z greckim jedzeniem. Ale muszę przyznać, że źle się czuję w miejscach, w których nie stać mnie nawet na kawę, więc nie szukałem bardzo uważnie. W Sztokholmie zdecydowanie łatwiej mi się identyfikować z Salander niż z Blomkvistem. A Salander już po pożegnaniu tragarzy i zdjęciu peruki stwierdziła ze smutkiem, że kuchenny stół z Ikei jest "zbyt elegancki jak na jej upodobania" (Larrson 2009b: s. 116). Pub Kvarnen Doskonale się czułem i jako Salander, i jako Blomkvist, i nawet jako ja (co przychodzi mi wyjątkowo rzadko) w leżącym tuż obok na Tjärhovsgatan 4 pubie Kvarnen. Opisaliśmy go wcześniej przy okazji szlaku Blomkvista, ale odgrywa zbyt istotną rolę w życiu Salander, która regularnie spotyka się tu ze swoją kochanką Miriam Wu oraz zaprzyjaźnionym zespołem Evil Fingers. Skretyniałego policjanta Hansa Faste prowadzi do absurdalnej teorii, że za dziwne wydarzenia opisane w powieściach odpowiadają "hardrockowe lesbijki satanistki" (Larsson 2009b: s. 370). Podchwytują to nawet tabloidy, bo trudno sobie wyobrazić lepszy nagłówek od "Policja sprawdza lesbijki satanistki". Byłoby to wszystko bardzo zabawne, gdyby nie fakt, że policja i tabloidy w wielu krajach naprawdę wchodzą w takie dziwaczne symbiozy. Regulamin konkursu dostępny TUTAJ.