W Memorandum Budapeszteńskim Rosja, USA i W. Brytania zobowiązały się do respektowania suwerenności i granic Ukrainy i do powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko integralności terytorialnej i niepodległości politycznej tego państwa. W zamian Ukraina przekazała do zniszczenia przejętą po rozpadzie ZSRR broń nuklearną. W opublikowanym w środę oświadczeniu rosyjskie MSZ pisze, że w związku z Ukrainą "niektórzy partnerzy nie omieszkali przypomnieć Federacji Rosyjskiej o zobowiązaniach wynikających z Memorandum Budapeszteńskiego", lecz sami naruszyli jego założenia. "Jak bowiem należy się odnieść do niemal stałych dyżurów zachodnich emisariuszy na 'Majdanie'? Jak zakwalifikować oświadczenia USA i UE o tym, że tam już nie uważają za partnera legalnie wybranego prezydenta, lecz nowych liderów wyznaczonych na placu z naruszeniem wszelkich procedur konstytucyjnych?" - pisze MSZ Rosji. Rosysjki MSZ stwierdza, że to przykłady tego, jak USA i UE "aktywnie sprzyjały zamachowi stanu w Kijowie działając przeciwko suwerenności Ukrainy z naruszeniem zobowiązań wynikających z Memorandum Budapeszteńskiego".Rosyjska administracja i putinowskie media od wielu miesięcy promują tezę o tym, że motywowane odmową przez Janukowycza podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE protesty na Majdanie to "faszystowski przewrót".Oprócz tego pojawiają się oświadczenia, o tym, że protestujące osoby były "szkolone na Zachodzie". Szczególnie często stwierdza się, że "majdanowcy szkoleni byli w Polsce i na Litwie".- Wiadomo, że na arenie międzynarodowej Polska jest ze względu na bliskość historyczną i geograficzną ambasadorem zmian na Ukrainie. Mamy żywotny interes, aby nasz sąsiad był państwem silnym i niezależnym, żeby był buforem oddzielającym nas od potencjalnych zagrożeń. Putinowska wojna propagandowa ma więc w Polsce przeciwnika" - komentował te działania w rozmowie z INTERIA.PL Norbert Maliszewski, specjalista od marketingu politycznego i propagandy z Uniwersytetu Warszawskiego.