Ten zwrot świadczy o tym, że autor jest człowiekiem dojrzałym czyli takim którego warto posłuchać i jednocześnie w pełni władz umysłowych, bo pamięta. No więc: pamiętam, że kiedy jeździłem autostopem... Autostop - to był sposób przemierzania Polski z tzw. książeczką autostopu, z której kierowcom za podwiezienie wyrywało się specjalne kupony. Kupony te uczestniczyły w losowaniu samochodu Warszawa. Autostop był sposobem podróżowania szlachetnym w odróżnieniu od tzw. okazji czyli przewożeniem za pieniądze. Był to bowiem czas kiedy uważano, że pieniądze są złe. Nawiasem mówiąc tamte pieniądze rzeczywiście za dobre nie były. Te wszystkie wtręty są dla ludzi młodych, którzy mogą czytać te słowa. No więc: pamiętam, że kiedy jeździłem autostopem pierwsze słowa, które się słyszało po wejściu na "pakę" czyli przestrzeń bagażową (bo tam wtedy się jeździło) od jadących tam już autostopowiczów było : "skąd jesteś?". Ja wtedy byłem z Wrocławia. I odpowiadałem: "z Wrocławia". "A, z Wrocławia ! A Dzidka Leszczaka znasz?". "Nie, nie znam". "Jak to? Z Wrocławia jesteś, a Dzidka Leszczaka nie znasz? A wiesz gdzie jest ulica Szczytnicka?". "Wiem". "No. To on tam mieszka. Znasz go?". "Nie". "To co pieprzysz, że jesteś z Wrocławia". Bardzo istotne było z jakiego miasta się pochodzi. Dziś, okazuje się, też. Najpierw miał był premier z Krakowa, a prezydent z Gdańska. I tak byłoby najlepiej, bo między premierem a prezydentem rozciągała by się, bez mała, cała Polska. I rządziliby w Warszawie - w połowie drogi. Potem okazało się, że jednak premier będzie z Gdańska. A prezydent? Też z Gdańska. Tylko nie wiadomo który. Nie mogło tak być. Polska by się przesunęła na północ. To dlatego właśnie PiS postanowił by premierem nie był Jarosław Kaczyński. Ale nie wszyscy wiedzą skąd jest pan Marcinkiewicz i stąd to oburzenie. Najciekawsze, że tą nominacją najbardziej zbulwersowani są rodacy, którzy na PiS głosowali. Bo gdyby oburzali się zwolennicy Platformy nie byłbym zdziwiony. "Umowa była inna! Miał być Jarosław Kaczyński!". Ale oni siedzą cicho. Oburzają się PiS-owcy. Wychodzi na to, że to nie były wybory parlamentarne tylko premierowe. Drodzy zwolennicy PiS-u, miejcież trochę zaufania do tych których wybraliście. Na pewno podadzą skąd jest pan Marcinkiewicz! Przecież nie mógł Jarosław brat zostać premierem! Powiedział wcześniej, że nie będzie dwóch braci bliźniaków na najważniejszych stanowiskach w państwie. Gdyby teraz został premierem to byłby jasny sygnał, że nie wierzy w to, że brat Lech zostanie prezydentem. Nie wierzy w brata? To elektorat ma uwierzyć !? Elektorat jest bardzo nieufny, bo elektorat jest z Polski. Krzysztof Piasecki