"Aleksander Kwaśniewski przez 5 lat kadencji był rzecznikiem dialogu, szacunku dla Kościoła i Ojca Świętego. Brzydzi mnie zamiar zniszczenia tego historycznego dzieła. Nie pozwolę, żeby gracze polityczni szkodzili Polsce, jej obywatelom i interesom" - głosi oświadczenie, które Siwiec przeczytał na dzisiejszej konferencji prasowej. Szef BBN wyraził jednocześnie "swój podziw i szacunek" dla Jana Pawła II i przeprosił tych, którzy poczuli się urażeni jego zachowaniem 17 września 1997 r. w Kaliszu. Pytany o reakcję prezydenta na jego dymisję odpowiedział, że Aleksander Kwaśniewski powiedział mu jedynie, iż zapozna się z argumentami i podejmie decyzję. Siwiec ocenił, że do bluźnierstwa nie posunął się on, ale "ludzie, którzy pracują dla Mariana Krzaklewskiego". - Proszę moją dymisję traktować jako protest przeciwko temu sposobowi uprawiania polityki - powiedział. W ocenie lidera AWS Mariana Krzaklewskiego, bezpieczeństwo i stabilność państwa powinny być również gwarantowane zachowaniem osób sprawujących najwyższe funkcje w państwie. Komentując dymisję Marka Siwca, szefa prezydenckiego biura Bezpieczeństwa Narodowego, Krzaklewski powiedział dzisiaj w Nysie: - Jest najważniejsze, żeby państwo polskie czuło się bezpieczne i stabilne przez gwarancję zachowania tych ludzi, którzy rządzą. Tutaj nie można sobie pozwolić na jakiekolwiek wyczyny, a tych wyczynów jest zbyt wiele - mówił kandydujący w wyborach prezydenckich przewodniczący AWS. Krzaklewski nawiązując do gestu Siwca podkreślił, że "stało się to pod nadzorem szefa". - Czy Polska może być dobrze rządzona, jeśli ludzie podejmujący najważniejsze decyzje zachowują się w taki sposób? - pytał Krzaklewski. - W średniowieczu była instytucja chłopca do bicia. Jak król podpadł, to wystawiano na środek chłopca do bicia. Marek Siwiec taką rolę odegrał - tak szef sztabu Mariana Krzaklewskiego Wiesław Walendziak skomentował dymisję szefa BBN. Walendziak nie chciał nic dodać ani też skomentować zarzutów Siwca, że sztab Krzaklewskiego, prezentując swoją reklamówkę wyborczą, obraził prezydenta i dążył do jego skłócenia z Janem Pawłem II.