- 4 czerwca to dzień wolności i wielkiego bezkrwawego polskiego zwycięstwa, dzięki któremu Polska stała się przywódcą procesów demokratyzacyjnych w naszej części Europy - powiedział dziennikarzom Sikorski, który przebywa obecnie z wizytą w Waszyngtonie. Dodał, że 4 czerwca 1989 roku, w dniu wyborów, "kiedy ich wynik wcale nie był jeszcze wiadomy", przebywał w Angoli, gdzie towarzyszył jako dziennikarz partyzantom antykomunistycznego Narodowego Związku na rzecz Całkowitego Wyzwolenia Angoli (UNITA) w jednej z ostatnich bitew wojny domowej. I w tej Angoli budzę się, nastawiam radio i słyszę, że Solidarność wygrała wszystko, co mogła wygrać. Miałem taką refleksję: co ja tu robię w środku Afryki? Kilka tygodni później już byłem w kraju" - powiedział. Nie mógł wziąć udziału w wyborach, bo "w buszu w Angoli nie było komisji wyborczej - żartował.