Udało się też ustalić, że Sekuła zanim stracił przytomność zdążył jeszcze zadzwonić do rodziny. Policja odmawia informacji na temat zawartości listu, a co za tym idzie motywów, które pchnęły Sekułę do dramatycznego kroku. Wiadomo, że z broni, którą znaleziono przy nieprzytomnym polityku oddano co najmniej trzy strzały, zaś sam Sekuła ma dwie rany postrzałowe. Na razie brak jednak oficjalnego potwierdzenia tych informacji. Na miejscu w kamienicy, w której znaleziono rannego byłego posła SLD, wciąż pracują policjanci, zbierając ślady. Dzisiaj w nocy postrzelonego w brzuch i klatkę piersiową Sekułę przywieziono do szpitala MON na ul. Szaserów w Warszawie. W godzinach przedpołudniowych lekarze zakończyli operację rannego. Jego stan jest ciężki. - Ireneusz Sekuła naraził się wielu osobom w Polsce, ktoś do niego dzisiaj strzelał - powiedział sieci RMF Jacek Marciniak, były asystent Sekuły, który co najmniej od 3 lat jest w ostrym konflikcie z Sekułą. Trzy lata temu Marciniak oskarżył byłego posła SLD o pobicie. Sprawa wylądowała w sądzie. Za czasów PRL Sekuła był wicepremierem w rządzie Mieczysława Rakowskiego. Później, podczas rozmów Okrągłego Stołu, reprezentował stronę rządową. Negocjatorzy Solidarności mówli, że był jednym z nielicznych, którzy zrozumieli, że to koniec pewnej epoki. W 1991 i 1993 roku wygrał kolejne wybory parlantarne w Sosnowcu, skąd pochodzi. Za rządów koalicji SLD-PSL Sekuła był prezesem Głównego Urzędu Ceł. Afera wybuchła, gdy na jaw wyszedł kontrowersyjny zakup od spółki Universal gmachu przy ulicy Karolkowej w Warszawie. W związku z tą transakcją wydział do spraw przestępczości zorganizowanej warszawskiej prokuratury prowadził śledztwo w sprawie niegospodarności. Sekuła, w atmosferze skandalu, został odwołany przez premiera Oleksego. Po tej aferze nie dostał już partyjnej rekomendacji przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. Wciąż nie wiadomo, co kryje się za wydarzeniami, które minionej nocy rozegrały się w firmie Ireneusza Sekuły przy ul. Brackiej w Warszawie. Policja uważa, że były poseł SLD próbował popełnić samobójstwo. Świadczyć ma o tym pożegnalny list. Poza tym ranny już Sekuła dzwonił do swojej żony i córki. Po tym telefonie obie kobiety natychmiast przyjechały na Bracką. Przyczyn desperackiego kroku nie potrafią wyjaśnić jego dawni partyjni koledzy. Józef Oleksy przyznaje, że po odejściu Sekuły z Sejmu ich kontakty stały się znacznie luźniejsze, więc nie ma pojęcia, co może kryć się za próbą samobójstwa. - Wszyscy wiedzieliśmy, że był chory, że miał zaburzenia mowy, ale poza tym nic złego z nim się nie działo -dodaje Oleksy. O kłopotach zdrowotnych Sekuły mówi też poseł SLD, Andrzej Szarawarski. Widział on zresztą Sekułę w Sejmie zaledwie kilka dni temu. - Był pogodny, uśmiechnięty i nie sprawiał wrażenia człowieka, który chce się targnąć na życie - powiedział Szarawarski.