Szara codzienność dowodzi, że nie ma świętości i ponure afery zdarzają się wszędzie - także na komisariatach, plebaniach czy w szpitalach. Szczególnie zaś bulwersują te, które dotyczącą ludzi mających stać na straży praworządności w państwie, czyli sędziów. A afer sędziowskich w naszym kraju ostatnio niestety nie brakuje. Afera w gdańskim sądzie Dziś sąd dyscyplinarny zajmie się sprawą uchylenia immunitetu sędzi z Gdańska, która miała wydawać korzystne wyroki po znajomości z adwokatem. O tej sprawie zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik powiedział, że "to bomba, jakiej jeszcze w Polsce nie było". Aferę ujawnili dziennikarze "Gazety Wyborczej". Jej bohaterką była sędzia Magdalena Płonka - przyjaciółka aresztowanego wcześniej za korupcję adwokata Piotra Pietrasa. Pani sędzia wydawała korzystne dla jego klientów postanowienia, natomiast sam adwokat za taką pomoc brał od przestępców łapówki. Po pierwszym artykule w tej sprawie, Płonka zażyła wielką ilość proszków i z objawami zatrucia trafiła do szpitala. Po dwóch dobach wróciła do domu. W końcu zgłosiła się do prokuratury zeznawać. Kobieta została zawieszona w obowiązkach służbowych, a dzisiaj gdański sąd dyscyplinarny zdecyduje o uchyleniu jej immunitetu. Drugim gdańskim sędzią, który może stracić swój immunitet w związku z tą sprawą (sąd zajmie się jego sprawą w następny poniedziałek) jest Rafał Strugała. On także został odsunięty od wykonywania obowiązków służbowych. W przypadku Strugały chodzi o brak nadzoru służbowego nad sędzią Płonką. Afera ta miała zresztą więcej konsekwencji personalnych: prokurator krajowy Karol Napierski odwołał z funkcji szefa Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim Bogusława Jankowskiego. Z kolei minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas odwołał wiceprezesa gdańskiego sądu okręgowego Leszka Meringa, który miał sterować przebiegiem procesów. Według doniesień prasowych, w sprawę dotyczącą przestępczych praktyk w pomorskim wymiarze sprawiedliwości zamieszanych jest co najmniej czterech prokuratorów rejonowych, dwóch sędziów i adwokat. Ich działalność pomogła kilkunastu bandytom uniknąć kar. Afera goni aferę Aferą korupcyjną może się "pochwalić" także częstochowski wymiar sprawiedliwości. Wszystko zaczęło się w 1992 od policjantów, którzy podsłuchiwali telefony przestępców. I usłyszeli, że w pomoc w uwolnienie z aresztu trzech paserów - członków łódzkiego gangu samochodowego - zaangażowali się prawnicy. Prokuratura o wzięcie łapówek oskarżyła ówczesnego sędziego Sądu Wojewódzkiego w Częstochowie Włodzimierza C., szefa prokuratury w Jastrzębiu, Jerzego T., oraz adwokata Marka R., który pośredniczył w przekazywaniu pieniędzy. Akt oskarżenia trafił do częstochowskiego sądu w 1996 r., ale sędziowie poprosili o przeniesienie sprawy. I zaczęło się: najpierw akta wędrowały między sądami i prokuraturami, potem niektóre zarzuty się przedawniły, a gdy w końcu zapadł wyrok, natychmiast został uchylony ze względów proceduralnych. Finału może nie mieć także inna afera - z sędzią Waldemarem Z. w roli głównej. Inowrocławski sędzia, dorabiający u pewnego przedsiębiorcy jako radca prawny, podrobił podpisy na ponad 30 fakturach. Śledztwo w tej sprawie zakończyło się kilka miesięcy temu, ale oskarżonego nie można było skazać, bo... chronił go immunitet sędziowski. Kiedy przestał, Waldemar Z. zniknął. Wystawiono nawet nakaz zatrzymania go i doprowadzenia do prokuratury. Ale za każdym razem policja nie zastawała go w domu. Sędzia nie pracuje, jest zawieszony w czynnościach przez sąd dyscyplinarny. W tej sytuacji prokurator rejonowy wystąpił do Sądu Rejonowego w Inowrocławiu o tymczasowe aresztowanie. I sąd aresztował Waldemara Z..... na 14 dni. Kara nie ominęła za to sędzi z Ropczyc, na Podkarpaciu. Elżbieta Wrona została usunięta z zawodu ponieważ skłamała w swoim oświadczeniu lustracyjnym. Jak argumentował sąd dyscyplinarny, pani sędzia utraciła niezbędny w tej pracy atrybut, jakim jest nieskazitelny charakter. Więcej szczęścia miał sędzia Dariusz Czajka, który nie został usunięty z zawodu tylko przeniesiony na inne stanowisko. Sędzia został oskarżony o przewinienia dyscyplinarne. Sąd Najwyższy doszedł do wniosku, że orzeczona kara nie jest rażąco łagodna: "być może jest łagodna, ale nie rażąco. Tylko gdyby była rażąco łagodna, sąd musiałby ją zaostrzyć". Uczciwi nie mają łatwo Sędziowie nie mają łatwego życia. Ciągłe kontakty ze środowiskiem przestępczym, nietykalność zagwarantowana immunitetem - to jak kuszenie losu. Są jednak tacy, którzy nie uginają się pod naciskami. Niestety, nie zawsze spotyka ich za to nagroda. "Rzeczpospolita" informowała o głośnej sprawie asesora Macieja Sochy. Choć zbierał on doskonałe opinie o swojej pracy, prezes gdańskiego sądu rejonowego postanowił wykluczyć go z zawodu: bo orzekał za srogo i był spoza sędziowskiego rodzinnego klanu. Mówiąc wprost, Maciej Socha nie pochodzi z prawniczej rodziny, a jego wyroki były bardzo rzadko uchylane przez sądy II instancji. I nawet jeśli udowodni się złą wolę przełożonych asesora, to przepisy nie stwarzają młodemu prawnikowi możliwości rehabilitacji...