Sąd zastosował też wobec Sawickiej dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju. Była posłanka po ogłoszeniu decyzji wyszła z sali tylnym wyjściem, unikając dziennikarzy. - Sąd nie podzielił poglądu prokuratora, że istnieje obawa matactwa, czym uzasadniano wniosek o areszt. Taka obawa musi być realna a nie potencjalna - powiedział prezes Sądu Rejonowego w Poznaniu, Waldemar Inerowicz. Dodał, że sąd uznał, iż przy zatrzymaniu Beaty Sawickiej w poniedziałek doszło do naruszenia przepisów Kodeksu Postępowania Karnego. - Od czasu pierwszego jej zatrzymania nie zaszły żadne nowe okoliczności. Niedopuszczalne było ponowne zatrzymanie Beaty S. na podstawie tych samych czynów i dowodów - stwierdził sędzia Inerowicz. Prokurator Andrzej Laskowski z Prokuratury Krajowej zapowiedział złożenie zażalenia na postanowienie sądu. - Absolutnie jest to zwycięstwo normalności i tego, że areszt tymczasowy może być stosowany tylko i wyłącznie wtedy, kiedy inne środki nie mogą być stosowane - powiedział z kolei obrońca Beaty Sawickiej, Aleksander Pociej. Beata Sawicka jest podejrzana o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. Przestępstwa te są zagrożone karą do 10 lat więzienia. Sawicka została zatrzymana w poniedziałek rano w jednym z hoteli na terenie Poznania przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Następnie została przewieziona do poznańskiej prokuratury, gdzie postawiono jej zarzuty. Prokuratura podkreśliła, że zatrzymanie w poniedziałek stało się możliwe, ponieważ w niedzielę o północy wygasł b. posłance immunitet. W sprawie tej na początku października aresztowano burmistrza Helu Mirosława W., któremu prokuratura zarzuca, że w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjął korzyść majątkową w wysokości 150 tys. zł i wartościowy zegarek w zamian za działanie niezgodne z prawem. Beata Sawicka i Mirosław W. zostali zatrzymani w październiku przez funkcjonariuszy CBA w momencie przyjmowania łapówki za "ustawienie" przetargu na zakup 2-hektarowej działki na Helu. Miał na niej powstać kompleks rekreacyjno-hotelowo-wypoczynkowy. W innej głośnej sprawie, b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka - podejrzanego o fałszywe zeznania i utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa - na początku września Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał jego zatrzymanie za "bezzasadne i nieprawidłowe". Kaczmarek po tym orzeczeniu złożył pozew, w którym domaga się od Skarbu Państwa 100 tys. zł odszkodowania za niezasadne zatrzymanie. Uznanie przez sąd, że zatrzymanie Kaczmarka było niezasadne nie ma praktycznego znaczenia dla jego sprawy karnej, ale może być argumentem przed sądem cywilnym, rozpatrującym pozew za podjęte wobec niego działania. Decyzja sądu nie oznaczała też, że same zarzuty są niezasadne.