Jak podkreślił, w jego przypadku "idea lustracji została całkowicie wypaczona". Według Oleksego, w czasie postępowania lustracyjnego w jego sprawie "nie dociekano prawdy, ani nie usiłowano znaleźć pełnej interpretacji złożonych tajnych spraw wojskowych". Ponadto, jak mówił, "sposób dopuszczania dowodów pozostawiał bardzo wiele uwag". - Uniemożliwiano nam sięganie do dowodów. Dociekliwość pana Rzecznika Interesu Publicznego Bogusława Nizieńskiego koncentrowała się tylko na punktach zaczepienia, które były przydatne tylko dla rozwinięcia jego tez - podkreślił. Józef Oleksy skłamał w oświadczeniu lustracyjnym nie przyznając się do związków ze specsłużbami PRL, albowiem w latach 1970-78 był tajnym i świadomym współpracownikiem wywiadu wojskowego PRL - taki nieprawomocny wyrok wydał dzisiaj Sąd Lustracyjny. Przedstawiając ustne motywy orzeczenia sędzia Adam Liwacz zastrzegł, że szczegóły na temat tej sprawy nie mogą być ujawnione ze względu na obowiązek utrzymania w tajemnicy danych dotyczących działalności wywiadu wojskowego. Ujawnił, że do nawiązania współpracy Oleksego doszło po ukończeniu przez niego w 1969 r. studiów w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (SGPiS). 7 marca tamtego roku oficerowie wywiadu wytypowali Oleksego jako "optymalnego kandydata". "W sprawie zachowała się teczka pracy i teczka personalna Oleksego" - podał sąd. Faktyczna współpraca rozpoczęła się 23 stycznia 1970 r., kiedy Oleksy zadeklarował, że weźmie udział w przeszkoleniu specjalistycznym. Również w 1970 r. miało dojść do wyjazdu Oleksego do Strasburga. "Oficerowie doszli do wniosku, że ten wyjazd może być przydatny do działalności wywiadu. Z notatek wynika, że Oleksy został więc odpowiednio poinstruowany, a po powrocie przedstawił też materiał z tego wyjazdu - 14 stron" - ujawnił sąd. Ustalono, że Oleksy właśnie w styczniu 1970 r. otrzymał pseudonim i w czerwcu 1971 r. podpisał nim pokwitowanie. Ponieważ Oleksy zaprzeczał jakoby w tamtym czasie miał pseudonim, sąd powołał dwóch biegłych. Jedna ekspertyza stwierdza, że podpis na pokwitowaniu pochodzi od Oleksego, druga zaś używa terminu "bardzo duże prawdopodobieństwo". Ujawniono, że oficerowie prowadzący Oleksego spotykali się z nim ponad 20 razy. Ostatecznie 27 czerwca 1978 r. Oleksy podpisał oświadczenie, że kończy współpracę z wywiadem wojskowym PRL. Do rozwiązania kontaktów doszło, ponieważ Oleksy poinformował, że zajmuje się obroną pracy doktorskiej i - jak ujął to sąd - "ma świadomość, że są przecieki poza wywiad wojskowy". Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński podejrzewał, że Oleksy zataił związki ze specsłużbami PRL. Wnosił on do sądu o uznanie, że oświadczenie lustracyjne Oleksego o braku związków ze służbami specjalnymi PRL było nieprawdziwe. Sam Oleksy, który twierdził, że złożył prawdziwe oświadczenie, przyznawał, że na początku lat 70. był przeszkolony w rozpoznaniu wojskowym. Zastępca Rzecznika Krzysztof Kauba podkreślał jednak, że sam pobyt na obowiązkowym szkoleniu wojskowym nie podlega lustracji, sugerując, że podstawa wniosku Rzecznika była inna. Sprawa Oleksego była najdłużej trwającym postępowaniem lustracyjnym - wszczęto je w czerwcu 1999 r., a sam proces zaczął się w listopadzie 1999 r. Sąd zbierał się w tej sprawie 18 razy. W ocenie Krzysztofa Janika (SLD), Sąd Lustracyjny pomylił się orzekając, że Józef Oleksy skłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym. - Jestem przekonany, że Józef Oleksy nie kłamał. Ten Sąd pomylił się w sprawie pana senatora Stefana Jurczyka, w sprawie posła Tadeusza Matyjka, więc podejrzewam, że tym razem też się pomylił - powiedział dziennikarzom w środę Janik. Dodał, że według niego Oleksy niejednokrotnie dał dowody, że jest odpowiedzialnym i poważnym politykiem. Zdaniem Janusza Zemkego, wyrok w sprawie Oleksego "potwierdza, że mamy do czynienia z chora ustawą lustracyjną". - Sąd bowiem orzeka na podstawie obowiązującej ustawy fakt, że rzeczą naganną mogły być kontakty z wywiadem wojskowym legalnego państwa, jakim była PRL. Uważam to za skandal - mówił. W ocenie Zemkego, spod lustracji powinny być wyłączone kontakty z wywiadem cywilnym i wojskowym. - Zobaczymy, co przesądzi sąd II instancji - dodał. Dzisiejszy wyrok jest nieprawomocny. Strona z niego niezadowolona może się odwołać do Sądu Lustracyjnego II instancji. Jeśli wyrok się uprawomocni, Oleksy straci mandat i przez 10 lat nie będzie mógł pełnić niektórych funkcji publicznych.