Sąd uwzględnił tym samym kasację wniesioną przez rzecznika praw obywatelskich prof. Andrzeja Zolla na korzyść Wawrzeckiego i dziewięciu innych wówczas skazanych. Zoll zakwestionował wyrok jako wydany z błędami prawnymi, w trybie doraźnym i bez prawa do rewizji. W ustnym uzasadnieniu dzisiejszego werdykytu sędzia Stanisław Zabłocki podkreślił, że nie może on służyć pełnej rehabilitacji skazanych. - To bardziej rehabilitacja wymiaru sprawiedliwości, który przed 40 laty nie zapewnił im rzetelnego i sprawiedliwego procesu - powiedział sędzia. Podkreślił, że doszło do wymierzenia kary śmierci za przestępstwo przeciwko mieniu, co było trudne do pojęcia w kręgu kulturowym, do którego należała Polska. Kara śmierci przed 40 laty miała być dowodem na to, że ludowe państwo - jak napisano w uzasadnieniu wyroku - "grabieżców społecznego mienia traktuje jak wrzód, który musi być wypalony do korzeni". Głównego oskarżonego w "aferze mięsnej", dyrektora warszawskiego Miejskiego Handlu Mięsem, Stanisława Wawrzeckiego, zdołano w ciągu 11 miesięcy aresztować, doprowadzić przed sąd, skazać na karę śmierci, odrzucić prośbę o łaskę i powiesić. Był to jedyny wykonany w PRL-u po 1956 r. wyrok śmierci za przestępstwo gospodarcze. Według wielu opinii, był to "mord sądowy", a wyrok wydano faktycznie na najwyższych szczeblach władzy - nalegać miał na to szef PZPR Władysław Gomułka.