Rzecznik Sądu Apelacyjnego Barbara Trębska poinformowała dzisiaj, że w piśmie do prezesa SA Hanny Szachułowicz Krośnicki złożył rezygnację z funkcji szefa Wydziału Lustracyjnego i poprosił o przeniesienie do Wydziału Karnego. 14 kwietnia Kolegium SA zdecyduje, czy odwołać Krośnickiego. Kolegium może nie przyjąć rezygnacji. Krośnicki powiedział, że jej powodem są warunki pracy i warunki socjalno-bytowe sędziów Wydziału Lustracyjnego, jego "nieustabilizowana sytuacja kadrowa" oraz chęć powrotu do orzekania w macierzystym Wydziale Karnym SA. - Nie ma tu jakichś innych podtekstów - dodał. Podkreślił, że sędziom delegowanym do wydziału nie stworzono odpowiednich warunków. Są oni oderwani od bieżącego orzekania w macierzystych sądach. Są oderwani od rodzin, mieszkają w wynajętych, kilkupokojowych mieszkaniach, pracują w "olbrzymim stresie", a jedynym ekwiwalentem jest 16 zł diety dziennie plus zwrot kosztów podróży do domu. Szef wydziału nie jest też zadowolony z jego obsady liczbowej. Dziś wydział liczy siedmiu sędziów - plus sędzia, której okres delegacji wprawdzie się już skończył, ale która nadal zasiada w składach sądzących sprawy już rozpoczęte. Zapytany, kogo obciąża odpowiedzialnością za ten stan, Krośnicki odparł: - Przede wszystkim Ministerstwo Sprawiedliwości, które powinno zabezpieczyć środki finansowe. Dodał, że minister Hanna Suchocka mówi, że nie ma możliwości poprawy sytuacji. - Ale przecież ona jest członkiem koalicji: mogłaby różne sprawy przeforsować - oświadczył sędzia. Krośnicki przypomniał, że najpierw po pół roku, a potem po ośmiu miesiącach miał odejść z wydziału lustracyjnego. - Tak się z poprzednim prezesem umawiałem, że miałem zostać do rozkręcenia wydziału - dodał.